Szedłem przez niezliczone ulice w deszczu. Byłem pogrążony w smutku...samotności...nienawiści...
-cóż...-szeptałem- to jest strasznie udana wycieczka.. większość wilków jest szczęśliwa i radosna... Lyka... mój cały świat.. jest teraz narzeczoną Grell'a.. nie zdążyłem nawet wcześniej jej udowodnić, jak bardzo mi na niej zależy... było, minęło. Lepiej od razu wrócę na teren watahy.. natury.. dziczy.
Gdy odwróciłem się, by wrócić zauważyłem.. moją rodzinę.. wilki. Były ich setki. Poczułem nagle, że nie mam już celu mego życia. Podszedłem do mojego ojca i rzekłem..
-atakujcie..
Po chwili każdy z wilków wtopił we mnie zęby. Wiedziałem, że i tak niedługo zakończyłbym żywot.
<dokończy ktoś?>
-cóż...-szeptałem- to jest strasznie udana wycieczka.. większość wilków jest szczęśliwa i radosna... Lyka... mój cały świat.. jest teraz narzeczoną Grell'a.. nie zdążyłem nawet wcześniej jej udowodnić, jak bardzo mi na niej zależy... było, minęło. Lepiej od razu wrócę na teren watahy.. natury.. dziczy.
Gdy odwróciłem się, by wrócić zauważyłem.. moją rodzinę.. wilki. Były ich setki. Poczułem nagle, że nie mam już celu mego życia. Podszedłem do mojego ojca i rzekłem..
-atakujcie..
Po chwili każdy z wilków wtopił we mnie zęby. Wiedziałem, że i tak niedługo zakończyłbym żywot.
<dokończy ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz