- Wolpyx.... Wolpyx, chcesz tego? - spytałem zastępując demonom drogę.
- On tego chce, prawda synu? - uciął ojciec Wolpyxa.
Wolpyx stał przez chwile cicho.
- Chcę... - szepnął.
Zacisnąłem zęby.
- Jest miecz, którym was zabiję... - powiedziałem - WAS WSZYSTKICH!
Matka Wolpyxa parsknęła śmiechem.
- Ty?!!! Jeden młody Śmiercionośny Fantom przeciwko tysiącami demonów? Nic nam nie zrobisz bez miecza Leviatan, nikt nie wie, gdzie owa broń się znajduje, nie uratujesz go... On to uwielbia, prawda Wolpy? - spojrzała czule na basiora.
- Kocham to... - powiedział, a z pyska zaczęła cieknąć mu piana wymieszana z krwią - ...Pogódź się z tym, to jest okrutny los demona...
- Nic nie zawiniłem, to nie moja wina, że urodziłem się tym czym jestem, pogódź się z tym, Grellu Sutcliff... - powiedział Wolpyx - Bądźcie szczęśliwi, ty i Lyka, mi nic innego nie zostało...
- Też to kocham... - powiedziałem mocniej trzymając kosę - Kocham krew, ból i cierpienie, no dalej, atakujcie mnie... - powiedziałem, a wtedy masa demonicznych wilków się na mnie rzuciła. Stałem z rozłożonymi na boki rękami, zamknąłem oczy, z których pociekły mi łzy z bólu... Jedyny, który się na mnie nie rzucił to Wolpyx. Stał ze zjeżoną sierścią. Gdy jeden z wilków wbił mi się kłami w ramię, uderzyło we mnie wspomnienie. Cała masa... Mnie poddawali podobnym próbom... Mnie palili w żywym ogniu jako szczenię! Mordowałem, byłem katem! Cierpiałem cieleśnie i psychicznie... Nagle powróciła wizja sprzed kilku miesięcy. Ja, Wolpyx, Emily, Starshine, oraz... Hades... Nigdy nie wierzyłem w to, że można jakiegoś wilka uznać za bóstwo. Tak też pozostaje... Hades... Powiedział mi, bym w potrzebie go wezwał! Nawet, jeśli jest dla mnie jedynie wilkiem nieco silniejszym od innych! Z trudem wziąłem głęboki oddech.
- Hades! Wzywam cię! - krzyknąłem, a ostatkiem sił chwyciłem piłę i zamachnąłem się nią przecinając na pół kilku napastników przewracając się do tyłu. Byłem cały we krwi... Opadłem z hukiem na plecy, nie poznawałem siebie. Pozwoliłem się zaatakować, byłem słaby. Wśród wilków zapanowała wrzawa - zabiłem jednego z dowódców. Nagle pewien cień przysłonił ostatnie światło słoneczne. Stał przy nas on... to był Hades, wiedziałem to podświadomie...
Z ust pociekła mi krew, zamknąłem oczy czekając na dalszy bieg wydarzeń. Nowo przybyły władca zaświatów wyciągnął z powietrza pewien kij, a potem uderzył nim z całej siły o ziemię. Fala uderzeniowa odepchnęła demony...
- Słuchajcie! - zawołał donośnym głosem - Ja, wódz podziemi rozkazuję wam natychmiast, a to NATYCHMIAST zostawić tego shinigami'ego!!!
Rodzina wolpyxa warknęła coś pod nosem.
- Musimy dokonać rytuału krwi! - krzyknął ojciec Wolpyxa.
- Nie musicie, to jest zakazana sztuka... Nie umiecie tego robić... - Hades podszedł do wilków bliżej.
- Przestań się mądrzyć... - warknął jeden z wilków.
- Lepiej wy mi nie podskakujcie, bo ześlę was w podziemia, a wtedy nie wydostaniecie się więcej! Cerber! - zawołał mężczyzna. Od razu zjawił się przy nim trzygłowy, potężny pies plujący żrącym kwasem... Lał go na wilki, które wiły się z bólu. Natomiast sam Hades ukląkł obok mnie zmieniając swoją postać w bardziej normalną...
Położył mi dłoń na czole.
- No Grell... - uśmiechnął się jak szaleniec, miał swoistą szyderę na twarzy - ...Znam cię od początku twych narodzin, wiedziałem, że będziesz morderczym shinigami'm - syczał przez zęby i uderzył mnie w klatkę piersiową puszczając mi nagranie z życia, dalej kontynuował swoją przemowę - Zobaczę, czy przydasz się jeszcze temu światu, zawiodłeś... - mówił okrutnie i ujął delikatnie w dłonie taśmę, która płynnie przepływała mu przez palce. Z każdą chwilą poważniał. Patrzyłem na niego ciężko oddychając, czekając na koniec. Nagle oddał mi nagranie wcisnął w usta tajemnicze jabłko.
- Jedz to i żyj... - mruknął i wstał.
Odgryzłem kawałek jabłka i jak się okazało, było ono magiczne, miało moc zwracania życia. Wstałem i otrzepałem ubrania z kurzu... Podszedłem do granicy, jaką wyznaczył Cerber za pomocą kwasu.
- Wolpyx... To nie jest wyjście, zdejmuj ten amulet... - powiedziałem spoglądając na przeklęty wisiorek od jego ciotki...
< Wolpyx? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz