Przechadzałem się w deszczu po mieście. Byłem zadowolony, żyłem, oddychałem pełną piersią. Lubię deszcz... I to bardzo... Było bardzo ciemno. Wszyscy ludzie siedzieli w domach... Wieczór... Cisza jak makiem zasiał. Nagle usłyszałem za sobą warczenie wilków. Otworzyłem szerzej oczy. Do tego jeszcze dźwięk otwieranego portalu. Pognałem szybko w stronę miejsca, w z którego dopływały budzące niepokój dźwięki. Wyciągnąłem moją kosę i wpadłem w zaułek w którym stał... Wolpyx?! Oraz jego przeklęta rodzina. Wilki rzuciły się na niego, stał cały we krwi. Uruchomiłem piłę, a one wtedy puściły się na mnie... Byłem bezlitosny, wszystkie, które próbowały mnie tknąć nie zostały zabite. Rzucałem nimi o drzewa i mury... Portal do świata wilków był cały czas otwarty. Została jeszcze zgraja hałastry, która trwała okrutnie wgryziona w Wolpy'ego. Patrzyli na mnie lekko zszokowani.
- Won stąd... - warknąłem o do nich - Puśćcie go...
Wopyx podniósł na mnie swój smutny wzrok.
- Zostaw ich... Przyszedł mój czas. Wiedziałem, że to nastąpi. Moje życie i tak już nie ma sensu, kiedy jesteś z Lyką. Pozwalam im na to...
Westchnąłem. Otworzyłem mój notatnik śmierci. Nie zaglądałem ostatnio do niego, zaniedbałem robotę. Spojrzałęm na Wolpyxa.
- Racja... Jesteś na dziś wpisany... - urwałem na chwilę - ...Ale... Na pewno tego chcesz? Na pewno chcesz zakończyć żywot? Mogę się narazić zarządcom i cię odratować...
Nieszczęśnik nie odpowiadał. Podszedłem do niego jeszcze bliżej, wrogo nastawione wilki cofnęły się przezornie mierząc mnie wzrokiem wściekłych, demonicznych morderców.
- Wolpyx... - zacząłem ponownie - ...Chcesz umrzeć, czy nie? Poza tym... Jeśli nie zgadzasz się na pomoc. To wolisz być rozszarpany na strzępy, czy żebym zgasił twój płomień? Nic nie wymuszam. Nie chcę, żebyś zginął. Ale to tylko jedno z wyjść, jak już musisz... - spojrzałem na niego z tródem ukrywając smutek.
< Wolpyx? Twoja decyzja? Wolisz być rozszarpany, czy żyć, a może zginąć, ale w godniejszy sposób? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz