-Grell?-zapytalam.-Czy mógłbyś ustalić przebieg bitwy? Ja muszę coś zalatwić...
-No dobrze.-powiedział. Wyszłam na zewnątrz. I tu pojawił się problem.
Nie znałam dobrze Londynu... Przewróciłam oczami. Jakoś sobie poradzę. Wskoczyłam na mojego konia i pojechałam do miasta z zamiarem znalezienia
sklepu odzieżowego. Prawie od razu zobaczyłam szyld z napisem 'Damska odzież'. Weszłam do sklepu z zamiarem znalezienia jakichś luźnych i
wygodnych obrań. Podbiegłam do półki i wygrzebałam długą, luźną,
niebieską tunikę. Sprawdziłam rozmiar. W sam raz, a że jest długa
przyda się też później. Potem znalazłam cienkie, granatowe i obcisłe
spodnie dżinsowe. Cóż.. Trudno innych nie było. Przewiesiłam sobie
ciuchy przez ramie, zapłaciłam i poszłam się przebrać. Starą sukienkę schowałam do torby przytroczonej do siodła Samuela. Kiedy wskoczyłam na
niego uświadomiłam sobie, ze nie mam butów. Wypatrzyłam sklep obuwniczy, wparowałam do niego jak torpeda i po chwili wybiegłam w czarnych
balerinkach. Z powrotem wskoczyłam na konia.
-Do rezydencji Trancy.-szepnęłam mu do ucha. Koń cichutko zarżał i popędził w odpowiednim kierunku. Po piętnastu minutach na powrót stałam
przed Grell'em.
-I jak tam śledztwo?-zapytałam zdyszana.
<Grell?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz