Już za niecałą godzine miał sie zaczać najpiękniejszy dzień mojego życia. Byłam podekscytowana jak nigdy. Odkąd zaczeła sie nasza mała i nic nie znacząca przygoda z suknia nie wiedziałam Grella. Martwiłam sie czy wszystko udało sie załatwic w tak krótkim czasie ale wierzyłam w jego siły nie tylko ze względu, że był Shinigami...
-Au-szepnęłam gdy Rose przez przypadek pociagneła moje włosy tak mocno, ze miałam wrażenia jakby chciał mi je wyrwac za to, że nie pojawiłam sie na jej urodzinach -.-
-Przepraszam- skrzywiła sie, przytaknęłam głowa usmiechajac sie lekko. Rose odwzajemniła mi tym samym. Własnie trwały nasze końcowe przygotowania mnie i tych moim diabłów na głowie. Nie znosiłam tych włosów z całego serca. Były jak klatwa teraz pytanie jak sie ich pozbyc...
Po dosyc długich i bolesnych przygotowaniach byłam juz gotowa. Ostatnia poprawka alfy było nałożenie mi wlonu, który strasznie przeszkadzał mi w widzeniu.
-Jak to mozna nosic-powiedziąłm dmuchajac w welon. Rose zaśmiala sie co od razu usłyszałam. Zostało jeszcze jakieś pół godziny do ślubu wiec zaczełysmy sie kierowac w strone ołtarza. Jeszcze nie widziałam naszego ołtarzyka i z podeksytowania naszełam skakać. Ale opamowąłam sie, bo od dzisiaj miałam byc dorosła <nawiasem mówiac nigdy nie dorosne, bo jestem z lekka nienormalna i mam nie tak poukładane w głowie. Jeśli choc jedna osoba przeżyła czytajac to opowiadanie do tego miejsca to gratuluje>
Radośnie zmierzałyśmy ku ołtarzowi, którego juz kawałek widziąłm przez szczelisy wśród drzew.
-Wrazenia?-spytała cicho Rose. Zaśmiałam sie wrecz bezgłosnie i zawirowałam. Ustałyśmy w krzakach by czekać na odpowiedni moment. Stałysmy w ciszy. Podniosłam bukiet blizej twarzy. Prawą ręka <bo w leewj go trzymalam> zaczelam przebierać w kwaitkach. Układałam je na różne wymyslone sposoby. Słyszłam chichot przyjaciółki <jeśli wgl jestesmy, bo co do tego to pewnosci nie mam xD > Rose wymknęła sie do ołtarza, a ja zamieniwszy pare zdań z Grelem stałam nadal za drzewami. Gdy rozległ sie marsz weselny wyszłam z gracja zza krzaczków. Wyglądałam mniej wiecej tak:
Powoli zmierzłam ku ołtarzowi. Czulam jak spojrzenia są skierowane w moja strone. Nie zracałam uwagii prawie na nikogo. Całą swoją uwage skupiałam na Grellu, który stał uśmiechniety na ołtarzu. Gdy znalazłam sie naprzeciwko niego zaczeła sie ceremonia. Nie byłam wogóle przejeta. Wiedziałam, ze nieważne co sie stanie to i tak nie powtórze tak cudownego dnia... Trzymaliśmy sie za rece wpatrujac w siebie nawzajem. Zaśmialam sie i odpowiadałam na przysięge małrzenska. Gdy juz był koniec Grell odsłonił mój welon i pocałował mnie. Czułam sie jak w raju... najpiękniejszym śnie, którego nie mozesz powtórzyc. Oklaski brzmiały wokół nas. Przymrużyłam oczy. Razem zeszlismy z ołtarza i zaprosiliśmy wszystkich na zabawe. Wszyscy rozeszli sie skupiajac na zabawie. Usłyszłam jęk Rose. Podbieliśmy do niej. Ona własnie RODZIŁA!!! Przeraził mnie ten fakt. Razem z Grellem pomagaliśmy jej. Po poł godzinie juz było w wszystkim. Rozejrzałam sie wokół nikogo ni było w pobliżu a to znaczyło, że nie było tak najgorzej. Rose wpatrywała sie w swoje dziecko. Zrobiło mi sie słodko. Grell wyszedł z pod drzewa pod którym sie wcześniej znajdowaliśmy. Ochłonał z nerwów, które mnie jednak nie dopadły. Teraz było czekać, az wszystko sie uspokoi.
<Grell? męzu? xD, a Rose? Jak dziecko? pokazesz nam jak wygląda? O.o Mam nadzieje, ze to moje bazgrolstwo do najgorszych nie należy...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz