Rozejrzłam sie wokół, zakreciłam wokół własnej osi i wzruszyłam ramionami. Ciagle słyszałam jak Masterczulek nie potrafi powstrzymać śmiechu. Spojrzłam na niego z lekka zirytowana, ale on na moją w dosłowności komiczną mine,znów zaczał się śmiac i to jeszcze głosniej.
-Rose-uśmiechnęłam sie, kiedy zauważyłam ze nasza lafa schodzi po schodach. Ona zatrzymałam sie na jednym z najwyzszych schodków i patrzła na mnie jak na totalną wariatke, która nie wie co robić. Podbiegłam do niej, uścisnęłam ja i zaczęłam ciagnac w dół. Nie wypuszłam ją z uścisku, a Rose z lekka zamotana ledwo nie zabiła sie na schodach.
-No to Rose juz mamy-powiedziłam uradowana, gdy bylam juz na schodku na którym przed chwilą stałam. pusciąłma alfe, która zachwiała sie ale nie przerwuciła.
-lyka-powiedziąłm z wyrzutem ale widzac moja smutna mine zasmiałam sie.
<Masterczulek? znów prosze o wrażenia xD, a Ciebie Rose prosze o wrazenia podróży >
PS: czy moje opowiadania nie sa takie jakieś z lekka dziwne? O.o
Dziwne? Nie wydaje mi się, ale ja sama jestem nienormalna. Jak dla mnie twoje opowiadania są OK. (ja Rose jakby co ale piszę z telefonu...)
OdpowiedzUsuń