środa, 29 maja 2013
Lyka CD Grella
Zasmialam sie po czym zerknelam na Rose, ktora cieszyła sie razem z nami. Nadal brak mi było Axany ale z jej słów wynika ze gdziekolwiek jest jest szczęśliwa i to właśnie sie liczyło. Zlapalam Rose i mojego uroczego narzeczonego za nadgarski i pociagnelam za sobą. Uderzylam noga w drzwi, które z hukiem uderzyły o ścianę. Skrawki farby spadły na ziemie. Nie przejalam sie tym zbytnio. Miałam w głowie teraz tylko jedno zadanie: Dotrzeć na wyspę jak najszybciej to możliwe. Ciągnęłam moich towarzyszy najmocniej jak umiałam. Czułam jak niezgrabnie zabiegają ze schodów nie mogąc nadążyć. Gdy wreszcie byliśmy przed ostatnimi schodami puscilam ich nadgarski. Rose druga ręka prubowala ulżyć sobie z ból jaki jej nieumyślne zadałem. Grell olał totalnie swoją czerwona rękę. Wskazałam na poręcz schodów. Rose złapała mnie z poczatku za rękę ale ja wyrwalam sie zanim zacisnela dłoń. Ustalam na poręczy i już po chwili byłam na dole. Odwrocilam sie do nich i pomachalam. Grell wzruszył ramionami i zrobic to co ja. Czekaliśmy na Rose. Nagle coś mi sie przypomniało... Przecierz nasza alfa jest w ciąży!! Wytworzylam kule powietrze, ktora delikatnie zniosła ja na parter.
- Dla bezpieczeństwa- zerknelam na nią odwracajac sie tyłem. Wybieglam na zewnątrz i od razu skierowaliśmy sie do stajni. Wyciagnelam trzy pierwsze konie z boksów i wyprowadzilam na zewnątrz .
-W porcie czeka na nas Łódź ktora doplyniemy do wyspy. Potem piechotą- mówiłam spokojnie dając każdemu uzda od jego konia. Jednym ruchem wskoczylam na zwierze, które ruszyło sie parskajac. Zasmialam sie i gdy sie zorientowałam ze wszyscy byli gotowi zwróciłam konia w stronę miasta, i popedzilam zwierze do galopu. Wiatr wiał mi w twarz co spowolnialo podróż. Po godzinie byliśmy już w porcie. Zeskoczylam z konia i podbieglam do mężczyzny, który stał przy Łodzi, ktora miała byc nasza.
- Witam- uśmiechnelam sie do mężczyzny, który zetknął na mnie zły.
- Czego?- warknal. Zdziwiona sie ale nie zmieniłam nastawienia.
- Chciabym te łódź ponieważ ona należy to rodu Trancych - powiedziałam pewna siebie choć w głębi duszności byłam przekonana czy to jest przynależność tego rodu. Mężczyzna skłonił sie kiedy ręczna towarzyszy przybyła. Usmiechnelam sie do niego po czym wskoczylam do Łodzi. Gdy wyprodukowany w długo podróż ciagle przekrecalam sie z boku na bok. Rose i Grell śmiali sie prawie przez cała drogę na co ja tylko wzruszylam ramionami. Gdy po 3 godzinach i wiecej bo potem przestałam liczyć dotarliśmy na wyspę wyskoczylam z łodzi jak oparzona. Myślałam ze ładne na ziemie ale widok, który zobaczyłam zaparl dech w piersiach. Na tym terenie, który jeszcze niedawno bym gruzami teraz kwitly kwiaty. Przez chwile staliśmy bez ruchu ale nie mogliśmy tracić czasu.
-Do pracy!- mówiłam a wręcz krzyczałam odwracajac sie do nich. Grell i Rose otrzasneli sie i zaczęła sie praca
<Rose?Grell? Opiszecie przygotowania? XD >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz