Stanąłem, zacząłem rozmyślać. Zastygłem w miejscu. Z mojego pyska wydobyło się jedno słowo..
-Przepraszam..- szeptałem, zamknąłem oczy. Po chwili jednak po woli je
otworzyłem i zacząłem mówić -to.. to przeze mnie stała się ta cała
afera.. w ogóle.. nie przeze mnie.. nie ode mnie zależało, czy się
narodzę, czy nie.. - mówiłem.. - nareszcie ja mogę mówić swym głosem,
przedtem nie mogłem powiedzieć ani jednego słowa od siebie.. lecz..
nadal czuję wściekłość, strach w duszy... dla.. dla waszego
bezpieczeństwa, lepiej by było.. gdybym odszedł z watahy.. nie panuję
nad ciałem, w każdej chwili mogę zabić, więc.. odszedłbym kilkaset km od
Płaskowyżu Króla.. mógłbym wtedy stanąć w swym żywiole, poddać się
bólom, obawom i demonom...
<Greill??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz