W oczach błyszczały mi łzy. On....ma
rodzinę....ma dzieci....on....już nie jest taki jak kiedyś....gdybym go
nie opuściła.....gdybym nie zmieniła kierunku...co teraz? Zostanę jako
stara panna z kotami.
-Rozumiem...- powiedziałam smutno.- Ja też cię nie zapomnę...i nigdy nie przeste=anę cię kochać.- przytuliłam go, ale szybko się odsunęłam przpominając sobie, że przecież jest żonaty.
-Czyli...odchodzisz?- spytałam.
Carlito?
-Rozumiem...- powiedziałam smutno.- Ja też cię nie zapomnę...i nigdy nie przeste=anę cię kochać.- przytuliłam go, ale szybko się odsunęłam przpominając sobie, że przecież jest żonaty.
-Czyli...odchodzisz?- spytałam.
Carlito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz