- Ale mi nic nie jest! - powiedziałem.
- Marsz, bo się wykrwawisz... Słyszałeś co grozi nam wszystkim jeśli tam
nie pójdziesz... - odparła Rose niebezpiecznie uśmiechając się.
- No dobra... - powiedziałem niechętnie i zawróciłem się do Terry, która
w cudowny sposób opatrzyła mi tę ranę. Tadam... I w ten sposób nasza
droga alfa nie ma się o co martwić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz