wtorek, 19 lutego 2013

Starshine CD Rose

Gdyby nie to, że oni się już pogodzili, z pewnością nic bym nie zrobiła w tej sprawie. Ale skoro już po wszystkim... Wyszłam przed wspólną jaskinię z zamiarem wzbicia się w powietrze, ale w ostatniej chwili coś mi przyszło do głowy...
-Ekhem, Rose? -odkaszlnęłam znów pojawiając się w środku- A co to właściwie jest ten cały "gwiezdny proszek" czy jak go tam nazywasz, i najważniejsze... Gdzie właściwie mam go szukać? -dokończyłam drapiąc się w głowę.
Rose wzięła (naprawdę) głęboki oddech.
-To składnik eliksiru, który ma wyleczyć Wolpyxa. A znajdziesz go... No jak myślisz?! Gdzieś w krzakach za siedmioma górami i bóg wie ile lasami?
-Spodziewam się, że gdzieś... Tam? -wskazałam łapą sufit jaskini. Rose spojrzała na mnie unosząc brew- T... To znaczy tam? -poprawiłam się pokazując tym razem zachmurzone niebo na zewnątrz.
-Moje gratulacje -uśmiechnęła się- A teraz leć już, tylko szybko!
Kiwnęłam głową i wyleciałam z jaskini kierując się ku pojawiającym się już gwiazdom. Jakiś czas temu moja towarzyszka - Lu- złamała sobie skrzydło i teraz musiałam być sama. I nie tylko tutaj... Do świata ludzi pewnie też jej nie wezmę. Nie tylko z powodu skrzydła: Lu jest smokiem. A to chyba dość niespotykane u ludzi zwierzęta... I znowu będę sama... Potrząsnęłam głową. Phi, co to w ogóle za myśli? Poradzę sobie! Poza tym to nie czas na rozczulanie się. Muszę znaleźć ten pył. Za wszelką cenę.
Minęłam już warstwę chmur i powoli zbliżałam się do końca jednej z warstw atmosfery.

(* Tło do opowiadania to tylko te dwie pierwsze melodie)
 
Chwila... Zorza polarna to chyba dość sensowne miejsce na "złoże" pyłu? Podleciałam do falującego światła wyjmując jednocześnie z podróżnej torby fiolkę, do której miał zostać nabrany składnik. Zmieniłam się w człowieka, żeby móc pewniej trzymać naczynie, a zaraz potem wykonałam pierwszy ruch... i pył rozsunął się na boki tak, że ani jedna drobinka nie została w pobliżu mojej ręki. Spróbowałam jeszcze parę razy, lecz moje starania nie przynosiły żadnych skutków - pył przemieszczał się błyskawicznie i nie miałam szans go złapać.
-I jak ja mam się spieszyć?!- szepnęłam do siebie. Machnęłam ręką z rezygnacją, przymknęłam oczy świadoma swojej bezradności i już miałam wracać na ziemię, gdy... Rozległ się delikatny dźwięk dzwoneczków... Odwróciłam głowę, żeby zobaczyć niesamowity widok. Światło księżyca przy zetknięciu z metalowym okuciem fiolki przeobraziło się w kłęby błyszczącego pyłu. Spróbowałam nabrać go do naczynia i z nieopisaną radością stwierdziłam, że TO jest gwiezdny proszek, którego szukałam! Nie rozpływał się na wszystkie strony - przylegał do skóry, choć nie trzymał się mocno. Zagarnęłam pył do fiolki, a gdy już zebrałam wszystko do środka, potrząsnęłam naczyniem, aby zawartość się ułożyła... Jak się okazało, zebrany składnik... To była tylko niewielka część tego, co miałam przynieść z powrotem! Przeszukałam kieszenie z nadzieją znalezienia jakiś spinek do włosów... Ale one nadal nie wystarczały. Ilość pyłu wytworzonego w ten sposób wciąż była za mała. Jeśli nie znajdę jakiegoś... bardziej matalowego przedmiotu, to zbieranie pyłu zajmie mi wieki! Sięgnęłam do szyi... i natknęłam się na swój medalion. Zdjęłam go ostrożnie i wystawiłam na działanie światła księżyca. To było to! Na początek co prawda naszyjnik tylko się świecił, ale potem... Wybuchowa emisja! Pyłu starczyłoby na zapełnienie tysiąca takich fiolek jak ja miałam! Błyskawicznie zebrałam proszek, schowałam naczynie do torby, zmieniłam się z powrotem w wilka i przedzierając się przez kłęby pyłu zlatywałam na ziemię. 
Śmiałam się po drodze, bo pył nie tylko łaskotał mnie po twarzy, ale chmury ukazywały obrazy które chyba tylko ja mogłabym sobie wyobrazić. Parę razy zdarzyło się, że wraz z powietrzem wciągnęłam też pył. Nie przeszkadzało mi to bardzo bo wystarczyło trochę pokaszleć, a pył wydostawał się z powrotem na zewnątrz. Przynajmniej tak mi się wydawało... Nie wiedziałam wtedy, że metal, który wytworzył proszek, przyciąga niezupełnie przekształcone w pył światło. Mój medalion działał jak magnes, a niedorobiona materia przenikała przez moje ciało... Tymczasem ja, szczęśliwa z wypełnionego zadania, wpadłam do jaskini z fiolką gwiezdnego pyłu...

<Rose? Do dzieła z tą miksturą!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz