Byłam
wycieńczona. Mogłam zostać i im pomóc, ale... ja nie umiem! Nie mogłam patrzeć
jak cierpią, ale ich cierpień skrócić też nie potrafiłam. Dwa młode szczeniaki,
bawiłam się z nimi. W pewniej chwili ziemia się obsunęła. Spadły! Spadły oba w
dół wodospadu! Widziałam jak lecą, krzyczą, płaczą, jak cierpią... Nie byłam na
tyle odważna żeby zjawić się w watasze i wszystko wyjaśnić. Uciekłam jak
tchórz. Biegłam przed siebie. Już po chwili zdenerwowana i wycieńczona
zwolniłam.
-Kim jesteś?- zapytała stanowczo wilczycza której wcześniej nie zauważyłam
Odskoczyłam jak oparzona.
-Kim jesteś?- zapytała ponownie po czym zrobiła krok w moją stronę
-Jestem Savana z...-zacięłam się myśląc nad odpowiedzią- Nie należę do żadnej
watahy- spojrzałam na nią
Przyjrzała mi się, a ja wciąż niepewnie i powoli robiłam kroki w tył.
-Nie bój się- uśmiechnęła się przyjaźnie
-Dlaczego jeszcze tu jesteś?
-Bo chcę cię przyjąć do mojej watahy.
Mnie chce ktoś przyjąć do watahy?! Dopiero co uciekłam od katastrofy, a już
zaczynam żyć od początku.
-Chodź za mną- ruszyła w nieznaną mu stronę
Poszłam za nią. Jedyne co mnie teraz martwi to wilki z poprzedniej watahy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz