Oddychałam coraz ciężej i powoli zaczynałam się dusić.
Szkarłatne oczy Star świdrowały mnie czekając na moją
odpowiedź.
To było... przerażające... Decyzja którą muszę podjąć... Ale
nie to było najgorsze... Czułam, że przyjdzie mi podejmować jeszcze tysiąc,
trudniejszych decyzji...
Savana patrzyła na mnie, jakby patrzyła na mnie po raz
ostatni... Co... Mogło być prawdą...
Znów wyobraziłam sobie tę wilczycę, którą miałam być... I
znów zapomniałam o starej sobie... Teraz byłam tylko rudo- beżowa ja z piórami
za uchem...
Powoli podniosłam fiolkę do ust. Czułam, że nie powinnam...
Wiedziałam, że nie powinnam, ale... Mogłam być taka piękna... Nieziemsko
piękna...
Przechyliłam fiolkę, ale... Jednak szybko ją odstawiłam.
- Nie będzie odwrotu?- spytałam.
Star pokiwała przecząco głową.
- Najczęściej nie ma. Czasami... Ale rzadko, zdarza się, że
zaklęcie do się cofnąć.
Pokiwałam głową
Znów podniosłam fiolkę. Zamknęłam oczy i dałam się ponieść
tajemniczemu przyciąganiu mikstury.
„ Mogę być piękna... Nareszcie, mogę być piękna...”-
myślałam
W moim oku zakręciła się łza.
„Nie to się nie może tak skończyć.”- pomyślałam i rzuciłam
fiolką o podłogę.
Ta roztrzaskała się, i szkarłatny płyn zamiast rozlać się po
całym pokoju zlepił się w okrągłą, wypukłą plamę... Jak rtęć...
Jeden kącik ust Star podniósł się wyżej.
- Szczerze...- powiedziała zupełnie innym głosem...- Nie
sądziłam, że zdasz jednak... Pomyliłam się... Brawo!
I nagle wilczyca powoli zaczęła się zmieniać... Z
granatowego jej futro stało się biszkoptowo- rude i... Zrozumiałam, że przede
mną stoi idealna ja...
Wilczyca uśmiechnęła się przewrotnie.
A ja zrozumiałam kto przede mną stoi...
Od razy zgięłam się w ukłonie.
Savana jeszcze nie rozumiała o co chodzi, ale i tak poszła w
moje ślady.
Piękna wilczyca zaśmiała się melodyjnie.
- Och! Bez przesady, ale dziękuję... Powstańcie.
Podniosłyśmy się i spytałam:
- Pani, czemu zawdzięczam ten zaszczyt?
- Och, tam! Zaszczyt? To taki... test... Oparłaś się pięknu.
Nikomu się jeszcze nie udało, wygrać... Brawo wygrałaś cenną nagrodę: Swoje
życie!- wilczyca znów się zaśmiała.- I... To.- podała mi fiolkę... Tę samą
którą rozbiłam. Spojrzałam w dół... Po rozbitej fiolce nie było nawet śladu...-
Wypij to, a staniesz się idealna. Taka jak ja!
Nie mogłam uwierzyć... Ten sam koszmar nadal miał mnie
dręczyć... Dopóki się nie obudzę... Dopóki nie przejrzę na oczy...
Bogini najwyraźniej dostrzegła moją niepewność. Przybrała
poważny wyraz twarzy.
- Słowo Bogini. Słowo Afrodyty.- rzekła.
- Zaginiona Bogini...-szepnęła Savana.
- Tak, to ja.- odrzekła obrażonym tonem Afordyta- Odnalazłam
się jak widać.
Znów uśmiechnęła się chytrze, a świat zawirował.
Nagle... Znalazłam się na łące kwiatów, koło mnie stała
Savana, z takim samym zagubieniem w oczach jak ja.
- Co się stało?...- odezwałam się.
Wilczyca pokręciła głową.
- Nie wiem...
Wróciłyśmy na teren watahy.
Zanurkowałam w moim jeziorku i...
Na dnie znalazłam naszyjnik... I... Fiolkę z eliksirem...
W mojej głowie zabrzmiał głos Afrodyty
„Możesz być idealna...”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz