Spacerowałam sobie po lesie kiedy potknęłam się o coś...
Nie o coś! O kogoś!
Spojrzałam w dół, przed moimi łapami leżał czarno-szary
wilk, którego ciała otulała jasno-niebieska poświata. Był nieprzytomny, a z
rany na jego brzuchu sączyła się krem.
W panice przerzuciłam go sobie przez grzbiet i pobiegłam do
Savany.
- Savana!- krzyknęłam.
Nagle zza drzew wyszła jasno ruda wilczyca.
- Słyszałam o... ranie.- zaczęłam.- Jest dobrze?
- Tak, już czuję się lepiej...- zdawała się nie zauważać
czarnego wilka.
Położyłam go przed nią. Savana zrobiła wielkie oczy.
- Czy możesz zabrać go do szamanki, która Cię wyleczyła?...-
spytałam.
Kiwnęła głową i pobiegła do lasu.
Przerzuciłam sobie nieprzytomnego wilka przez grzbiet i
pobiegłam za nią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz