poniedziałek, 24 września 2012

Od Savany- Tajemnicza rana cz.2


-Czy mogę już zdjąć ten opatrunek?- zapytałam zniecierpliwiona
-Muszę zatrzymać krwawienie, w tej chwili na pewno nie.- uspokoiła mnie
Rozległo się pukanie do drzwi.
-Schowaj się!- powiedziała i wskazała szafę
Nie rozumiałam sytuacji. Całość wydawała mi się nadzwyczajnie dziwna.
-Otwórz!- usłyszałam znajomy głos
-Nic nie mów- domknęła skrzypiącą szafę
-Już, już- otworzyła drzwi
-Witaj Terra!- powiedziała znajoma mi wilczyca
-Mama...?- szepnęłam
Spojrzałam przez szparę w spróchniałych i przesiąkniętych wilgocią drewnianych drzwiach szafy. Tak, to ona!
-Rozgość się Lithia.- przysłuchałam się rozmowie
-Dziękuję.- odpowiedziała uśmiechnięta
-Ciągle o niej myślisz?
Twarz mojej matki wyraźnie posmutniała.
-Tak, widzisz... nie jest łatwo zapomnieć- pociągnęła nosem
Porozmawiały jeszcze chwile lecz tej części rozmowy już nie słuchałam. Zastanawiałam się nad sensem słów wypowiedzianych przez moją matkę. Wyszła.
-Wyskakuj!- powiedziała Terra
Kopnęłam drzwi szafy.
-Dlaczego mnie ukryłaś przed matką?- krzyknęłam oburzona
-Przeżyła by szok! Według nich nie żyjesz! Musisz sama tam pójść i wszystko wytłumaczyć!- odwrzasnęła
Położyłam się naburmuszona na posłaniu.
-Nie jestem taka głupia...- powiedziałam do siebie
-Wszystko słyszę!
-A rana? Dlaczego mam taką ranę?
-Twoja matka odwiedzała mnie po tym jak zostałam wygnana.- spojrzała na mnie- Czyli jakieś 20 lat.
Zaniemówiłam. Coś może być aż tak stare?
-Odkryli nasze spotkania i rzucili na nią klątwe. Na szczęście nie działa zbyt często.
Wilczyca wróciła do swoich zajęc, a ja dalej rozmyślałam.
Moje szczęście nie zawiodło. Po kilku dniach wróciłam zdrowa do watahy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz