Kiedy rano się obudziłam czułam się koszmarnie...
W głowie mi się kręciło i... W każdym razie moje
samopoczucie było beznadziejne.
Poszłam do jaskini Savany.
- Hej... Zaprowadzisz mnie do Terry?- spytałam.
- A co się stało?- wydawała się zaniepokojona.
- Słabo się czuję...
Kiwnęła głową.
- Chodź za mną- powiedziała
Ruszyła w stronę lasu, a ja poszłam za nią.
Kiedy doszłyśmy do małej, spróchniałej chatki, było jeszcze
gorzej... Myślałam, że zaraz zemdleję.
Savana zapukała do drzwi i zaraz po tym otworzyła jej Terra.
- Nowy pacjent...- zamyśliła się i patrzyła na mnie
niewidzącym wzrokiem.- Obawiam się, że nie mogę ci pomóc.- rzekła spokojnie i
już miała zamknąć drzwi, ale...
- Co?...- spytałam
Znów na mnie spojrzała.
- To.- odpowiedziała głupio.
- A kto mi pomoże?
Znów się zamyśliła i świdrowała mnie oczami.
- Idź do Star.
- Kogo?...
- Star, ona jest... z resztą... wejdź.
Cofnęła się, tak bym mogła wejść do środka.
- Jest wiele dróg którymi można się przedostać do Star,
ale... Tu jest ta najlepsza...- wskazała na... ścianę.
- Co?... Gdzie?...- spytałam
- Tu- znów wskazała na to samo miejsce.
- To... Jest... Ściana...- odrzekłam powoli.
- Pchi!- prychnęła.- To nie jest tylko, jak to ujęłaś
„ściana”... Przejdź przez nią.
- Zdrowa, do końca fizycznie nie jestem, ale psychicznie
tak... Ty sobie żartujesz?
- Nie.- odpowiedziała z całkowitym przekonaniem.
Kiwnęłam głową i podeszłam do ściany, tak, że dzieliło mnie
od niej zaledwie pół centymetra. Powoli postawiłam kolejny krok. I... Ona miała
rację... Przeszłam... Przez... Ścianę...
I nadal byłam w tym samym miejscu!
Nagle ze ściany wynurzyła się Savana.
Obie zaczęłyśmy się rozglądać.
Nagle przyszła jakaś... Dziwna wilczyca... Jej oczy
błyszczały szkarłatem, a sierść...była jakby granatowa w... Gwiazdy... Star...
Weszła do pomieszczenia nucąc, ale gdy nas zobaczyła,
pisnęła z przerażenia, ale zaraz się uspokoiła.
- Ach... Goście od Terry... Czego chcecie?- spytała głosem
pozbawionym jakichkolwiek uczuć.
Nie potrafiłam nic wykrztusić. Zaniemówiłam.
Jednak Savana mnie uratowała.
- Blue źle się czuje, a Terra powiedziała, że u ciebie
możemy szukać pomocy...
Star kiwnęła głową i wskazała na kupkę liści. Usiadłam na
niej, a ona mnie przebadała.
- Wiem w czym problem- oświadczyła
- W...W czym?- nie mogłam uwierzyć, moje samopoczucie było
tak złe, że nie wyobrażałam sobie, że może tak po prostu zniknąć!
- Więc... Ból głowy wynika z przeciążenia... Niech zgadnę,
jesteś alfą?
Kiwnęłam głową.
- Wiedziałam. Masz za dużo obowiązków... Ale, że nie możesz
nic zrobić by tego zmienić, do swojego złego, życia dodawaj kilka miłych
rzeczy... Mogą to być chociaż najmniejsze, najbardziej błahe dodatki...
Chociaż...- odwróciła się i zajrzała do starej szafy i mówiła dalej odwrócona
do nas tyłem.- Mam tu bardzo dużą rzecz...To zmieni twoje życie na zawsze...
Spojrzałam przerażona na Savane, później z powrotem na Star.
Wilczyca tym czasem już siedziała przede mną z przeźroczystą
fiolką z jakąś szafirową miksturą.
Położyła ją przede mną.
- Wyobraź sobie obraz najpiękniejszej wilczycy na świecie.-
powiedziała.
W mojej wyobraźni stanął obraz cudnej wilczycy...
Miała rudo-kremową sierść i... czerwone oczy... Mimo ich
wydawała się idealna, w takiej, to pewnie każdy samiec się zakochuje...
- To możesz być ty.- powiedziała z lekkim uśmiechem Star.
- Ja... To...- nie mogłam nic wykrztusić, jakby coś stanęło
mi w gardle... Spojrzałam na Savanę- Co o tym myślisz?- wydusiłam
Byłam przerażona, mogłam na reszcie stać się piękna... Mimo
to się wahałam, ale... Dlaczego? Powinnam przecież wrzeszczeć „Tak, tak, tak!
Hura!” jednak coś w moim umyśle wrzeszczało, wyło, że nie powinnam... Lubiłam
siebie za to jaka jestem, ale... Pokusa piękna była nie do odparcia...
Savana również zaniemówiła, wydawała się nie słyszeć mojego
pytania.
- Co myślisz, Savana?- ponowiłam pytanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz