-Ciekawe skąd się wzięły te znaki? -zdziwiłam się- Pamiętasz może jak
Jacob i Raiser opowiadali o tym, jak zostali Braćmi Krwi? To może my
jesteśmy Siostrami Księżyca!!
-Masz rację! -odpowiedziałą Rose- Musimy zobaczyć czy mamy jakieś dodatkowe moce! Tylko... jak to zrobić? Hmmmm... Zapolujmy!
-W porządku!
I poszłyśmy szukać zwierzyny. Nie musiałyśmy długo czekać - parę minut
później natknęłyśmy się na wielkiego jelenia. Wymieniłyśmy spojrzenia.
-Teraz-szepnęłą Rose i razem ruszyłyśmy w kierunku zwierza. Biegłyśmy
coraz szybciej aż w końcu w zdumiewająco krótkim czasie dopadłyśmy
ofiary. Wkoło nas ziemia rozświetliła się, a my posłałyśmy w kierunku
jelenia mocny podmuch, który odebrał mu życie - szybko i bezboleśnie.
-Jej! To coś nowego! -krzyknęłam z radości- Tak, jesteśmy Siostrami Księżyca!
Ale zaraz moja radość ustąpiła smutkowi. Nie z powodu jedzenia. Obok
rosły borówki i jeżyny. Przypomniałam sobie jak przed zniknięciem razem z
Rose znalazłyśmy wodospad i piękną łąke. "-To będzie nasze takie
miejsce, do którego będziemy się czasem wymykać, dobra? -Dobra!" -
mignęło mi przez pamięć. I zatęskniłam za naszą Watahą. Jak długo
jeszcze będziemy się błąkać?
<Rose, masz jakiś pomysł co dalej?>
sobota, 29 września 2012
Od Rose C.D. Valixy
Całą noc śnił mi się miniony dzień. Analizowałam całą naszą rozmowę. Aż w końcu...Rankiem poszłam do Valixy i powiedziałam:
-Poszukajmy go. <Valixy dokończysz?> |
|
Od Rose
Pewnego dnia, razem ze Starshine, wybrałyśmy się na wycieczkę. Długo spacerowałyśmy po lesie, poszukiwaniu przygód. W pewnym momencie, Starshine, odbiła gwałtownie w prawo. Cóż miałam zrobić? Pobiegłam za nią. Pokrótce dotarłyśmy do ślicznego wodospadu.
-Piękne co?-odezwała się Starshine.
-Tak...
Przy wodospadzie kompletnie straciłyśmy poczucie czasu. Ominął mas obiad. Obok wodospadu była mała polanka. Kiedy tak na niej leżałyśmy Starshine powiedziała:
-Wiesz co?
-Co?
-To będzie nasze taki miejsce, do którego będziemy się czasem wymykać. Dobra?
-Dobra!
Poleżałyśmy jeszcze trochę, a potem postanowiłyśmy powrócić na kolację do watahy. Powrót zajął nam więcej czasu, ponieważ w porze obiadowej padał deszcz i zmył ślady i część zapachu. Naszczęście udało nam się wrócić na bezpiecznie na teren watahy Blue.
<Starshine co dalej?>
Od Rose C.D. Starshine
-Nie. Nie wiem też gdzie się znajdujemy.
-No to mamy problem
-Baaaardzo duży problem!
- Ups...
-Jedno jest pewne. Musimy tu spędzić noc.- poinformowałam Starshine.- Ciekawe, czy ktoś zauważy, że nas nie ma...
Leżałyśmy tak wpatrując się w tarczę księżyca i nawet nie wiedziałyśmy kiedy zasnęłyśmy. Rankiem, gdy poszłyśmy nad rzekę zauważyłyśmy, że każda z nas ma na tylnej łapie wizerunek księżyca.
<Starshine dopiszesz coś?>
-No to mamy problem
-Baaaardzo duży problem!
- Ups...
-Jedno jest pewne. Musimy tu spędzić noc.- poinformowałam Starshine.- Ciekawe, czy ktoś zauważy, że nas nie ma...
Leżałyśmy tak wpatrując się w tarczę księżyca i nawet nie wiedziałyśmy kiedy zasnęłyśmy. Rankiem, gdy poszłyśmy nad rzekę zauważyłyśmy, że każda z nas ma na tylnej łapie wizerunek księżyca.
<Starshine dopiszesz coś?>
Od Starchine
Leżałam w jaskini i nie mogłam zasnąć. Po raz setny przewróciłam się na drugi bok.
-Eeeehhh-westchnęłam, tak jakby miało mi to pomóc. W końcu nie wytrzymałam. Po cichu wyszłam na zewnątrz. Na niebie zobaczyłam spadające gwiazdy! Uwielbiam na nie patrzeć... Podeszłam do jaskini Rose i cicho zawołałam:
-Pssstt! Rose? Śpisz?
Wilczyca wyszła ze środka.
-Nie. I nie spałam. Ty też?
Przytaknęłam.
-To może się przejdziemy?
Zgodziłam się i chwilę później chodziłyśmy po lesie. Naprawdę lubię Rose. Jest bardzo miła. Wszystko wokoło było spokojne. W pewnym momencie doszłyśmy do skarpy u której podnóża płynęła rzeka. Posiedziałyśmy tam chwilę podziwiając niebo. Aż tu nagle za nami rozległ się przerażający dźwięk! Odskoczyłyśmy do tyłu.. niestety za daleko! Wpadłyśmy do rzeki! Przez chwilę próbowałam złapać oddech. Tuż obok płynęła Rose. Przez chwilę męczyłyśmy się z nurtem rzeki, po czym resztkami sił dopłynęłyśmy do brzegu. Lekko dysząc, zapytałam:
-Rose, nic ci nie jest? W porządku? Wiesz co to był za dźwięk?
Zaśmiała się:
-Zadajesz mnóstwo pytań! Tak, w porządku, ale nie wiem co to było.
-Też nie mam pojęcia.-odpowiedziałam- Ale... znasz może drogę do domu?...
<Rose, co dalej?>
-Eeeehhh-westchnęłam, tak jakby miało mi to pomóc. W końcu nie wytrzymałam. Po cichu wyszłam na zewnątrz. Na niebie zobaczyłam spadające gwiazdy! Uwielbiam na nie patrzeć... Podeszłam do jaskini Rose i cicho zawołałam:
-Pssstt! Rose? Śpisz?
Wilczyca wyszła ze środka.
-Nie. I nie spałam. Ty też?
Przytaknęłam.
-To może się przejdziemy?
Zgodziłam się i chwilę później chodziłyśmy po lesie. Naprawdę lubię Rose. Jest bardzo miła. Wszystko wokoło było spokojne. W pewnym momencie doszłyśmy do skarpy u której podnóża płynęła rzeka. Posiedziałyśmy tam chwilę podziwiając niebo. Aż tu nagle za nami rozległ się przerażający dźwięk! Odskoczyłyśmy do tyłu.. niestety za daleko! Wpadłyśmy do rzeki! Przez chwilę próbowałam złapać oddech. Tuż obok płynęła Rose. Przez chwilę męczyłyśmy się z nurtem rzeki, po czym resztkami sił dopłynęłyśmy do brzegu. Lekko dysząc, zapytałam:
-Rose, nic ci nie jest? W porządku? Wiesz co to był za dźwięk?
Zaśmiała się:
-Zadajesz mnóstwo pytań! Tak, w porządku, ale nie wiem co to było.
-Też nie mam pojęcia.-odpowiedziałam- Ale... znasz może drogę do domu?...
<Rose, co dalej?>
Od Savany
Poczułam,
że się obudziłam. Otworzyłam sklejone oczy i usłyszałam donośnie
chrapanie. Wstałam potrząsając głową i rozejrzałam się wokół. Chrapanie
pochodziło od potężnej (przynajmniej jak dla mnie), czarnobiałej
wilczycy. Szturchnęłam ją. Ta nic, spała jak kamień. Obojętnie odeszłam
od niej i zwinnie omijając śpiące wilki wyszłam z jaskini.
Gęsta mgła unosiła się w powietrzu i utrudniała widoczność.
-Zostawisz ich tak?- usłyszałam szept Hery
Oprzytomniałam, pędem wbiegłam do jaskini i obudziłam Blue.
-Co...?- zapytała otwierając oczy
-Idę na wędrówkę, nie wiem kiedy wrócę.- schyliłam się do niej
-Aha...-wygłądała tak, jakby sens tych słów do niej nie dotarł
Zastanowiłam się chwilę czy na prawdę chcę tam iść. Po mimo wielu wątpliwości ruszyłam w stronę teretorium Watahy Minionego Lata. Minęłam drewnianą chatkę Terry która ukrywała wiele tajemnic.
-Gdzie biegniesz?!- krzyknęła stojąca w progu wilczyca
Bez słowa ją minęłam i biegłam dalej.
Chyba zorientowała się gdzie biegnę, bo krzyknęła:
-NIE!
Najwidoczniej ne miała sił żeby mnie gonić. Złapałam głęboki oddech i weszłam na główny plac. Nie było tam nikogo. Z jaskini składowej lała sie krew. Niepewnie tam weszłam. To co tam ujrzałam zszokowało mnie.
Wszędzie zakrwawione ciała wilków z watahy. Z otwartym pyskiem i łzami w oczach dostrzegłam kartkę.
-Możesz być następna...- przeczytałam pełna przerażenia
Jedynym podpisem był ślad łapy zrobiny węglem.
Rozejrzałam się w okół.
-Na Zeusa, co tu się stało?- wyszeptałam do siebie
Cofnęłam czas. Oni mnie nie widzieli. Byłam duchem.
Wszyscy chodzili spokojnie. Zajrzałam do jaskini moich rodziców. Tata pocieszał mamę.
-Nie możesz nic z tym zrobić, weź się w garść i uspokój, zapomnij- mówił do niej jak zawsze poważny i nieczuły
-Tak się nie da Felix, tak się nie da...- rozpaczała
Wyszłam nieszczęśliwa. Jak mogłam?! Jak mogłam sobie tak po prostu odejść?! Usłyszam warczenie i szczekanie wilków. Mój ojciec wybiegł, jego lśniąca, brązowa sieść była najeżona, a zielone oczy zabłysły niepokojem. Matka wyjrzała z jaskini. Pobiegła za ojcem. Ta miała niebieskie oczy i kremową sierść. Pobiegłam za nimi. Moim oczom ukazała się armia potężnych, czarnych wilków - armia Watahy Mroku. Wszyscy zaczeli uciekać w popłochu.
Nie oglądałam już dalej. Dobrze wiedziałam co się wtedy zdarzyło.
Usłyszałam szelest. Rozejrzałam się, to jeden z nich. Biegłam ile sił w nogach.
-Jeszcze cię dorwiemy!- krzyknął odpuszczając
Wbiegłam na teren watahy.
<Chce ktoś dokończyć?>
Gęsta mgła unosiła się w powietrzu i utrudniała widoczność.
-Zostawisz ich tak?- usłyszałam szept Hery
Oprzytomniałam, pędem wbiegłam do jaskini i obudziłam Blue.
-Co...?- zapytała otwierając oczy
-Idę na wędrówkę, nie wiem kiedy wrócę.- schyliłam się do niej
-Aha...-wygłądała tak, jakby sens tych słów do niej nie dotarł
Zastanowiłam się chwilę czy na prawdę chcę tam iść. Po mimo wielu wątpliwości ruszyłam w stronę teretorium Watahy Minionego Lata. Minęłam drewnianą chatkę Terry która ukrywała wiele tajemnic.
-Gdzie biegniesz?!- krzyknęła stojąca w progu wilczyca
Bez słowa ją minęłam i biegłam dalej.
Chyba zorientowała się gdzie biegnę, bo krzyknęła:
-NIE!
Najwidoczniej ne miała sił żeby mnie gonić. Złapałam głęboki oddech i weszłam na główny plac. Nie było tam nikogo. Z jaskini składowej lała sie krew. Niepewnie tam weszłam. To co tam ujrzałam zszokowało mnie.
Wszędzie zakrwawione ciała wilków z watahy. Z otwartym pyskiem i łzami w oczach dostrzegłam kartkę.
-Możesz być następna...- przeczytałam pełna przerażenia
Jedynym podpisem był ślad łapy zrobiny węglem.
Rozejrzałam się w okół.
-Na Zeusa, co tu się stało?- wyszeptałam do siebie
Cofnęłam czas. Oni mnie nie widzieli. Byłam duchem.
Wszyscy chodzili spokojnie. Zajrzałam do jaskini moich rodziców. Tata pocieszał mamę.
-Nie możesz nic z tym zrobić, weź się w garść i uspokój, zapomnij- mówił do niej jak zawsze poważny i nieczuły
-Tak się nie da Felix, tak się nie da...- rozpaczała
Wyszłam nieszczęśliwa. Jak mogłam?! Jak mogłam sobie tak po prostu odejść?! Usłyszam warczenie i szczekanie wilków. Mój ojciec wybiegł, jego lśniąca, brązowa sieść była najeżona, a zielone oczy zabłysły niepokojem. Matka wyjrzała z jaskini. Pobiegła za ojcem. Ta miała niebieskie oczy i kremową sierść. Pobiegłam za nimi. Moim oczom ukazała się armia potężnych, czarnych wilków - armia Watahy Mroku. Wszyscy zaczeli uciekać w popłochu.
Nie oglądałam już dalej. Dobrze wiedziałam co się wtedy zdarzyło.
Usłyszałam szelest. Rozejrzałam się, to jeden z nich. Biegłam ile sił w nogach.
-Jeszcze cię dorwiemy!- krzyknął odpuszczając
Wbiegłam na teren watahy.
<Chce ktoś dokończyć?>
Od Valixy C.D. Rose
Kiedy pożegnałyśmy się z Hermesem, pobiegłyśmy bardzo przejęte z powrotem do watahy.
-Uwierzysz w to!-zawołała do mnie Rose.
-Nie bardzo.-powiedziałam śmiejąc się.
Zmęczone długim biegiem przystanęłyśmy i zaczęłyśmy nasłuchiwać, znowu usłyszałyśmy wycie Blue.
-Chodźmy już jest późno i pewnie Blue zauważyła naszą nieobecność.-powiedziałam.
Rose pokiwała głową na znak, że się z tym zgadza.
Byłyśmy już bardzo blisko watahy gdy nagle zobaczyłyśmy przed nami przywódczynię.
-O jesteście, na szczęście, myślałam, że coś wam się stało.-powiedziała trochę zdenerwowana, ale dało się też w tym wyczuć ulgę.
-Blue, nie uwierzysz spotkałyśmy Hermesa!-zawołała radośnie Rose.
-Hermesa powiadasz, hmmmm... Nigdy go tutaj nie widziałam, muszę go zanotować w księdze naszych bogów.-powiedziała zadumana. No nic, Chodźcie, łowcy upolowali nam kolację.-rzekła i poszła w stronę łąki na której posilamy się.
Wzruszyłyśmy z Rose ramionami i poszłyśmy za nią. Okazało się, że łowcy bardzo się postarali, bo upolowali ogromnego łosia i trzy jelenie.
-O łoś to jedno z moich ulubionych dań!-ucieszyła się Rose.
-Mój też.-odpowiedziałam i spojrzałam na nią z uśmiechem.
Wilczyca również się do mnie uśmiechnęła.
Po jedzeniu udaliśmy się wszyscy do swoich jaskiń, a Blue do swojego jeziora.
Pożegnałam się ze wszystkimi, po przyjściu do mojej jamy ułożyłam się wygodnie na posłaniu z liści i zasnęłam wycieńczona dzisiejszym dniem...
(Jak chcesz Rose to dopowiedz coś, chodź nie wiem do jeszcze można dodać )
-Uwierzysz w to!-zawołała do mnie Rose.
-Nie bardzo.-powiedziałam śmiejąc się.
Zmęczone długim biegiem przystanęłyśmy i zaczęłyśmy nasłuchiwać, znowu usłyszałyśmy wycie Blue.
-Chodźmy już jest późno i pewnie Blue zauważyła naszą nieobecność.-powiedziałam.
Rose pokiwała głową na znak, że się z tym zgadza.
Byłyśmy już bardzo blisko watahy gdy nagle zobaczyłyśmy przed nami przywódczynię.
-O jesteście, na szczęście, myślałam, że coś wam się stało.-powiedziała trochę zdenerwowana, ale dało się też w tym wyczuć ulgę.
-Blue, nie uwierzysz spotkałyśmy Hermesa!-zawołała radośnie Rose.
-Hermesa powiadasz, hmmmm... Nigdy go tutaj nie widziałam, muszę go zanotować w księdze naszych bogów.-powiedziała zadumana. No nic, Chodźcie, łowcy upolowali nam kolację.-rzekła i poszła w stronę łąki na której posilamy się.
Wzruszyłyśmy z Rose ramionami i poszłyśmy za nią. Okazało się, że łowcy bardzo się postarali, bo upolowali ogromnego łosia i trzy jelenie.
-O łoś to jedno z moich ulubionych dań!-ucieszyła się Rose.
-Mój też.-odpowiedziałam i spojrzałam na nią z uśmiechem.
Wilczyca również się do mnie uśmiechnęła.
Po jedzeniu udaliśmy się wszyscy do swoich jaskiń, a Blue do swojego jeziora.
Pożegnałam się ze wszystkimi, po przyjściu do mojej jamy ułożyłam się wygodnie na posłaniu z liści i zasnęłam wycieńczona dzisiejszym dniem...
(Jak chcesz Rose to dopowiedz coś, chodź nie wiem do jeszcze można dodać )
Od Rose C.D. Valixy
-Jak
już Valixy mnie przedstawiła, jestem Rose... Moja historia nie różni
się zbytnio od historii Valixy... Kiedyś... Byłam córką przywódców
łowców...
W dniu moich narodzin w jaskini naszej watahy zebrały się wszystkie okoliczne wilki... Wszyscy przynieśli jakiś prezent... Jedna wilczyca również przyniosła... Medalion, przyniosła mi medalion... Kiedy mama mi go włożyła.. świat zawirował, a ja znalazłam się na ściernisku... wycieńczona i brudna dotarłam do pewnej wioski gdzie przygarnęła mnie pewna rodzina... Kiedy osiągnęłam półtora roku, na wiosnę rodzina wypuściła mnie na wolność do lasu... Przez kilka miesięcy błąkałam się bez celu... Nie umiałam polować... Pewnego dnia,kiedy osiągnęłam wiek dwóch lat pomyślałam sobie ,, Nie umiem polować, nie wiem gdzie jestem... położę się za tą skałą i poczekam na śmierć". Właśnie wtedy spotkałam Blue i dołączyłam do watahy. Kiedy skończyłam swoją nieogarniętą wypowiedź, usłyszałyśmy wycie Blue. - My chyba już pójdziemy.- powiedziała Valixy. -Do widzenia!- krzyknął za nami Hermes. <Valixy co dalej?> |
|
Od Rose C.D. Savany
Udało nam się przetransportować go niezauważenie.
-No to udało się.-powiedziałam domykając jaskinię. -Tak... -Co tu robicie?-tego już nie powiedziała Savana. To Blue zobaczyła, że bawimy się głazem. Nie wiedziałam co powiedzieć aby nas nie zdradzić. Nigdy nie umiałam dobrze kłamać. Wyręczyła mnie Savana: -Och. Nic takiego. Chcemy tylko zamknąć jaskinie żeby jakiś zwierz tam nie wlazł, ponieważ ,za pozwoleniem oczywiście, ja i Rose chciałybyśmy spędzić w niej noc. -Ach. Zawsze wiedziałam, że można na was polegać. Po tych słowach Blue zostawiła na same. -Uff. Udało się. Savana ale co dalej? <właśnie Savana, ale co dalej?> |
|
piątek, 28 września 2012
Zdjęcia
Proszę każdego z watahy o wklejenie zdjęcia swojego wilka na prezentację na Howrse.pl! Dziękuję!
Jeśli komuś nie podoba się zdjęcie, piszcie! Postaram się zrobić nowe.
Każdy nowy wilk otrzyma takie zdjęcie! :D
Jeśli komuś nie podoba się zdjęcie, piszcie! Postaram się zrobić nowe.
Każdy nowy wilk otrzyma takie zdjęcie! :D
Od Sayony
Przechadzałam
się po terenie watahay bez celu szukając kogoś z kim można bybyło
porozmawiać.Chodziłam tak już długo kiedy nagle minełm się z
Rexem.Poczułam jak drzeszcz przeszedł mi po plecach a ja staję się
senna...Lecz w końcu oprzytomniałam i poszłam porozmawiać z duchem mojej
matki.
-Witaj mamo.
-Witaj córeczko co cię tu sprowadza?
-Mam dylemat...
-Opowiadaj.-Zachęciła mnie a ja opowiedziałam jej o moich dziwnych przeczuciach co do Rexa.Wysłuchała ich w skupieniu i pokiwała głową.
-Cóż córko to jest na tyle poważna sprawa,że najwyraźniej się zakochałaś.
-Ale jak to przecież to niemożliwe...-Mama spojrzła na mnie dając mi do zrozumienia,że to jednak prawda.Wracałam powoli do jaskini kiedy znowu zobaczyłam Rexa minęliśmi się przeszłam jeszcze pare kroków i wróciłam.
-Rex mogę na słówko?-Zaczęłam niepewnie.
-Ao co chodzi?-Zapytał.
-Wiesz bo...bo ja cię ko...ko..kocham.-Wyszeptałam.Rex zatrzymał się a ja poszłam w jego ślady i czekałam na ,,wyrok".
Rex dokończysz?
-Witaj mamo.
-Witaj córeczko co cię tu sprowadza?
-Mam dylemat...
-Opowiadaj.-Zachęciła mnie a ja opowiedziałam jej o moich dziwnych przeczuciach co do Rexa.Wysłuchała ich w skupieniu i pokiwała głową.
-Cóż córko to jest na tyle poważna sprawa,że najwyraźniej się zakochałaś.
-Ale jak to przecież to niemożliwe...-Mama spojrzła na mnie dając mi do zrozumienia,że to jednak prawda.Wracałam powoli do jaskini kiedy znowu zobaczyłam Rexa minęliśmi się przeszłam jeszcze pare kroków i wróciłam.
-Rex mogę na słówko?-Zaczęłam niepewnie.
-Ao co chodzi?-Zapytał.
-Wiesz bo...bo ja cię ko...ko..kocham.-Wyszeptałam.Rex zatrzymał się a ja poszłam w jego ślady i czekałam na ,,wyrok".
Rex dokończysz?
Od Krystal
Szłam nocą przez las.Napotkałam jakąś wilczyce
-Witam jestem Krystal
-Blue.
-Należysz do jakiejś watahy
-Nie
-to może dołączysz do mojej
-z chęcią
Blue zaprowadziła mnie do nory.Potem przedstawiła mnie innym wilkom.Było wspaniale.
-Witam jestem Krystal
-Blue.
-Należysz do jakiejś watahy
-Nie
-to może dołączysz do mojej
-z chęcią
Blue zaprowadziła mnie do nory.Potem przedstawiła mnie innym wilkom.Było wspaniale.
czwartek, 27 września 2012
Od Valixy C.D Rose
Biegłyśmy równo łapę w łapę ile tylko miałyśmy sił.
-Jestem Vaixy. Powiedziałam w biegu.
-A ja Rose. Uśmiechnęła się do mnie. Miło mi.
-Mi też. Odpowiedziałam także się uśmiechając.
Nim się spostrzegłyśmy byłyśmy już na miejscu. Patrzyłyśmy ze zdziwieniem i przerażeniem na białego jak śnieg wilka otulonego jasną, niebieską poświatą bawiącego się... gwiazdą?
Wyglądał on tak:
Nie mogłyśmy wydusić słowa. Nagle wilk się odwrócił w naszą stronę i uśmiechnął się do nas.
-Witajcie! Jestem Hermes- boski posłaniec. Kim jesteście?
-Eeee...yyy...Zacięła się Rose.
Spojrzałam na nią błagalnie żeby w końcu coś powiedziała. Niestety nie odezwała się ani słowem. Hermes patrzył na nas dziwnym wzrokiem.
-Yyy...Ja jestem Vaixy, a to Rose. Powiedziałam trochę się zacinając wskazując na siebie, a potem na Rose.
-To zaszczyt...Zaczęłam mówić kłaniając się i pchnęłam Rose żeby zrobiła to samo.
-Co? A tak, tak... Wydusiła i również się ukłoniła.
-Może powiecie mi coś o sobie, strasznie tu nudno. Mam dzisiaj dzień wolny i przybyłem na Ziemię by trochę się zrelaksować. Powiedział Hermes przeciągając się i kładąc na ziemi.
-Oczywiście. Jak już wspomniałam nazywam się Valixy, pochodzę z rodu ,,Dark memories" mój ojciec był przywódcą wojowników, a matka najlepszą w watasze łowczynią, niestety nie posiadam rodzeństwa... Dawno temu moją rodzinę i całą watahę zabili kłusownicy, ja na szczęście zdołałam uciec i schronić się w lesie na dłuższy czas mojego życia. Wędrowałam i wędrowałam, aż spotkałam Blue, przywódczynię naszej watahy o nazwie ,,Wataha Żywiołów" i spytała mnie czy jeśli nie należę do żadnej watahy to czy nie zechciałabym dołączyć do watahy którą właśnie założyła. Byłam w niej pierwszą członkinią. Powiedziałam tonem dzieciaka które jest tak przejęte, że ledwo łapie oddech. Tak bardzo wciągnęłam się w tą opowieść o moim życiu, że mówiłam do Hermesa jak do kumpla z dawnych lat. Chciałam teraz opisać wszystkie dni które spędziłam w watasze z najmniejszymi i nieistotnymi szczegółami, aż w końcu Rose pchnęła mnie dając mi znak, że już wystarczy.
-Oj przepraszam trochę się zagalopowałam. Powiedziałam przepraszająco, myśląc, że posłańca może to już trochę przynudzać.
-A więc teraz moja kolej...Zaczęła Rose.
(Rose dokończysz?)
-Jestem Vaixy. Powiedziałam w biegu.
-A ja Rose. Uśmiechnęła się do mnie. Miło mi.
-Mi też. Odpowiedziałam także się uśmiechając.
Nim się spostrzegłyśmy byłyśmy już na miejscu. Patrzyłyśmy ze zdziwieniem i przerażeniem na białego jak śnieg wilka otulonego jasną, niebieską poświatą bawiącego się... gwiazdą?
Wyglądał on tak:
Nie mogłyśmy wydusić słowa. Nagle wilk się odwrócił w naszą stronę i uśmiechnął się do nas.
-Witajcie! Jestem Hermes- boski posłaniec. Kim jesteście?
-Eeee...yyy...Zacięła się Rose.
Spojrzałam na nią błagalnie żeby w końcu coś powiedziała. Niestety nie odezwała się ani słowem. Hermes patrzył na nas dziwnym wzrokiem.
-Yyy...Ja jestem Vaixy, a to Rose. Powiedziałam trochę się zacinając wskazując na siebie, a potem na Rose.
-To zaszczyt...Zaczęłam mówić kłaniając się i pchnęłam Rose żeby zrobiła to samo.
-Co? A tak, tak... Wydusiła i również się ukłoniła.
-Może powiecie mi coś o sobie, strasznie tu nudno. Mam dzisiaj dzień wolny i przybyłem na Ziemię by trochę się zrelaksować. Powiedział Hermes przeciągając się i kładąc na ziemi.
-Oczywiście. Jak już wspomniałam nazywam się Valixy, pochodzę z rodu ,,Dark memories" mój ojciec był przywódcą wojowników, a matka najlepszą w watasze łowczynią, niestety nie posiadam rodzeństwa... Dawno temu moją rodzinę i całą watahę zabili kłusownicy, ja na szczęście zdołałam uciec i schronić się w lesie na dłuższy czas mojego życia. Wędrowałam i wędrowałam, aż spotkałam Blue, przywódczynię naszej watahy o nazwie ,,Wataha Żywiołów" i spytała mnie czy jeśli nie należę do żadnej watahy to czy nie zechciałabym dołączyć do watahy którą właśnie założyła. Byłam w niej pierwszą członkinią. Powiedziałam tonem dzieciaka które jest tak przejęte, że ledwo łapie oddech. Tak bardzo wciągnęłam się w tą opowieść o moim życiu, że mówiłam do Hermesa jak do kumpla z dawnych lat. Chciałam teraz opisać wszystkie dni które spędziłam w watasze z najmniejszymi i nieistotnymi szczegółami, aż w końcu Rose pchnęła mnie dając mi znak, że już wystarczy.
-Oj przepraszam trochę się zagalopowałam. Powiedziałam przepraszająco, myśląc, że posłańca może to już trochę przynudzać.
-A więc teraz moja kolej...Zaczęła Rose.
(Rose dokończysz?)
Od Savany C.D. Rose
-Prędzej czy później i tak będziemy musiały go pokazać.- spojrzałam na malucha
Z jego pyszczka wydał się cichy skowyt.
-Co ci jest?
-Ja...ja... gdzie jest moja mama?
-Nie wiem, niedługo się odnajdzie.
-Gdzie mnie prowadzicie?
-Do naszej watahy, tam cię "odnowimy" i będziemy szukać twojej mamy- odezwała się Rose
Ruszyłyśmy znowu, ja ze szczeniakiem na grzbiecie.
<Rose, albo ktoś inny, dokończysz?>
Z jego pyszczka wydał się cichy skowyt.
-Co ci jest?
-Ja...ja... gdzie jest moja mama?
-Nie wiem, niedługo się odnajdzie.
-Gdzie mnie prowadzicie?
-Do naszej watahy, tam cię "odnowimy" i będziemy szukać twojej mamy- odezwała się Rose
Ruszyłyśmy znowu, ja ze szczeniakiem na grzbiecie.
<Rose, albo ktoś inny, dokończysz?>
Od Blue C.D. Savany
Oddychałam coraz ciężej i powoli zaczynałam się dusić.
Szkarłatne oczy Star świdrowały mnie czekając na moją
odpowiedź.
To było... przerażające... Decyzja którą muszę podjąć... Ale
nie to było najgorsze... Czułam, że przyjdzie mi podejmować jeszcze tysiąc,
trudniejszych decyzji...
Savana patrzyła na mnie, jakby patrzyła na mnie po raz
ostatni... Co... Mogło być prawdą...
Znów wyobraziłam sobie tę wilczycę, którą miałam być... I
znów zapomniałam o starej sobie... Teraz byłam tylko rudo- beżowa ja z piórami
za uchem...
Powoli podniosłam fiolkę do ust. Czułam, że nie powinnam...
Wiedziałam, że nie powinnam, ale... Mogłam być taka piękna... Nieziemsko
piękna...
Przechyliłam fiolkę, ale... Jednak szybko ją odstawiłam.
- Nie będzie odwrotu?- spytałam.
Star pokiwała przecząco głową.
- Najczęściej nie ma. Czasami... Ale rzadko, zdarza się, że
zaklęcie do się cofnąć.
Pokiwałam głową
Znów podniosłam fiolkę. Zamknęłam oczy i dałam się ponieść
tajemniczemu przyciąganiu mikstury.
„ Mogę być piękna... Nareszcie, mogę być piękna...”-
myślałam
W moim oku zakręciła się łza.
„Nie to się nie może tak skończyć.”- pomyślałam i rzuciłam
fiolką o podłogę.
Ta roztrzaskała się, i szkarłatny płyn zamiast rozlać się po
całym pokoju zlepił się w okrągłą, wypukłą plamę... Jak rtęć...
Jeden kącik ust Star podniósł się wyżej.
- Szczerze...- powiedziała zupełnie innym głosem...- Nie
sądziłam, że zdasz jednak... Pomyliłam się... Brawo!
I nagle wilczyca powoli zaczęła się zmieniać... Z
granatowego jej futro stało się biszkoptowo- rude i... Zrozumiałam, że przede
mną stoi idealna ja...
Wilczyca uśmiechnęła się przewrotnie.
A ja zrozumiałam kto przede mną stoi...
Od razy zgięłam się w ukłonie.
Savana jeszcze nie rozumiała o co chodzi, ale i tak poszła w
moje ślady.
Piękna wilczyca zaśmiała się melodyjnie.
- Och! Bez przesady, ale dziękuję... Powstańcie.
Podniosłyśmy się i spytałam:
- Pani, czemu zawdzięczam ten zaszczyt?
- Och, tam! Zaszczyt? To taki... test... Oparłaś się pięknu.
Nikomu się jeszcze nie udało, wygrać... Brawo wygrałaś cenną nagrodę: Swoje
życie!- wilczyca znów się zaśmiała.- I... To.- podała mi fiolkę... Tę samą
którą rozbiłam. Spojrzałam w dół... Po rozbitej fiolce nie było nawet śladu...-
Wypij to, a staniesz się idealna. Taka jak ja!
Nie mogłam uwierzyć... Ten sam koszmar nadal miał mnie
dręczyć... Dopóki się nie obudzę... Dopóki nie przejrzę na oczy...
Bogini najwyraźniej dostrzegła moją niepewność. Przybrała
poważny wyraz twarzy.
- Słowo Bogini. Słowo Afrodyty.- rzekła.
- Zaginiona Bogini...-szepnęła Savana.
- Tak, to ja.- odrzekła obrażonym tonem Afordyta- Odnalazłam
się jak widać.
Znów uśmiechnęła się chytrze, a świat zawirował.
Nagle... Znalazłam się na łące kwiatów, koło mnie stała
Savana, z takim samym zagubieniem w oczach jak ja.
- Co się stało?...- odezwałam się.
Wilczyca pokręciła głową.
- Nie wiem...
Wróciłyśmy na teren watahy.
Zanurkowałam w moim jeziorku i...
Na dnie znalazłam naszyjnik... I... Fiolkę z eliksirem...
W mojej głowie zabrzmiał głos Afrodyty
„Możesz być idealna...”
Od Blue C.D. Rose
- Nowy członek do watahy?...- zmierzyłam niebieską wilczycę wzrokiem.- Dobra. Rose, pokarzesz jej okolicę?
Wilczyca rozpromieniła się, pomachała głową i obie odbiegły.
Wilczyca rozpromieniła się, pomachała głową i obie odbiegły.
Od Rose C.D. Savany
-Okej,ale jak go tam przetransportujemy niezauważone?
Wilczyca zastanowiła się chwilę, po czym powiedziała:
-Nie wiem... Będziemy musiały coś wymyślić.
Zastanawiałam się przez całą drogę, aż w pewnym momencie rozwiązanie przemknęło mi przez głowę. Szybko poinformowałam o tym Savanę:
-Mam pomysł. Słuchaj koło jaskini watahy jest jeszcze jedna.. taka mała...
-Ale czym ją zamkniemy?
-Koło niej leży taki głaz... nie jest duży i szczeniak nie wyjdzie z jaskini.
<co ty na to Savana>
Wilczyca zastanowiła się chwilę, po czym powiedziała:
-Nie wiem... Będziemy musiały coś wymyślić.
Zastanawiałam się przez całą drogę, aż w pewnym momencie rozwiązanie przemknęło mi przez głowę. Szybko poinformowałam o tym Savanę:
-Mam pomysł. Słuchaj koło jaskini watahy jest jeszcze jedna.. taka mała...
-Ale czym ją zamkniemy?
-Koło niej leży taki głaz... nie jest duży i szczeniak nie wyjdzie z jaskini.
<co ty na to Savana>
Od Savany
Wyszłam
z jaskini. Rozejrzałam się. Pogoda nie dopisywała - mżawka i chłodny
wiatr zniechęcały mnie do spaceru. Na szczęście (lub nieszczęście)
przezwyciężyłam wielką chęć zaszycia się w jaskini w kręgu przyjaciół i
znajomych.
Szłam polną drogą. Usłyszałam spokojny i troskliwy głos: -Zostawisz ich tak? Odwróciłam się szybko. Za mną nikogo nie było, na około też nie wiedziałam żywej duszy. -To ja...- pojawiła się przede mną ruda, skrzydlata wilczyca -Kim jesteś?- zapytałam niedowierzając -Jestem Hera, bogini rodziny.- uśmiechnęła się troskliwie Zrobiłam zdziwioną minę. -Nigdy o mnie nie słyszałaś? -Słyszałam ale... Dlaczego do mnie przyszłaś? -Bo twoja rodzina jest w niebezpieczeństwie. -Ja nie mam rodziny- spuściłam głowę -Nie oszukuj się, wiesz, że masz Zapadła cisza. -Musisz im pomóc- powiedziała Hera odlatując -Może naprawdę coś im jest... Muszę tam iść, ale nie teraz.... Nie, nie teraz.... |
|
Od Jacoba "Bracia Krwi" cz.1
5
dni po dojściu do zdrowia, wyruszyłem na łowy.Gdy tak szedłem
postanowiłem pójść na polanę.Po dotarciu tam spotkałem tego samego
stworka.Postanowiłem się zrewanżować.Zaszedłem go od tyłu i skoczyłem mu
na kark.Odepchnął mnie i ruszył do ataku.Nagle zacząłem mocno iskrzyć
(bardziej niż zazwyczaj)
i przyleciał smok wody.Walka potoczyła się szybko smok jednym ciosem powalił gnomka i odleciał.Czym prędzej przycisnąłem go łapą i udusiłem.Potem postanowiłem zapolować na królika.Nie szukałem długo norka znajdowała się na sąsiedniej polanie. W drodze powrotnej spotkałem Raisera. Nagle na czole nam obu pojawiła się mała ranka.
Razem z Raiserem zaczęliśmy się śmiać. Poszliśmy do szamanki a ona powiedziała, że to znak, który mówi, że zostaliśmy braćmi krwi.
Zaczęliśmy więc polować na magiczne pantery. Pierwszą znaleźliśmy po 5 godzinach. Połączyliśmy swe moce i powstało wodne tornado z armatą wody, które 1 ciosem zabiło ją. Z drugą było gorzej. Po 5 dniach ją znaleźliśmy. Rozwaliła może tornado, ale utonęła w powodzi lekko raniąc mi łapę. Po powrocie pokazaliśmy Blue nasz nowy związek braci krwi.
<Raiser dokończysz ?>
i przyleciał smok wody.Walka potoczyła się szybko smok jednym ciosem powalił gnomka i odleciał.Czym prędzej przycisnąłem go łapą i udusiłem.Potem postanowiłem zapolować na królika.Nie szukałem długo norka znajdowała się na sąsiedniej polanie. W drodze powrotnej spotkałem Raisera. Nagle na czole nam obu pojawiła się mała ranka.
Razem z Raiserem zaczęliśmy się śmiać. Poszliśmy do szamanki a ona powiedziała, że to znak, który mówi, że zostaliśmy braćmi krwi.
Zaczęliśmy więc polować na magiczne pantery. Pierwszą znaleźliśmy po 5 godzinach. Połączyliśmy swe moce i powstało wodne tornado z armatą wody, które 1 ciosem zabiło ją. Z drugą było gorzej. Po 5 dniach ją znaleźliśmy. Rozwaliła może tornado, ale utonęła w powodzi lekko raniąc mi łapę. Po powrocie pokazaliśmy Blue nasz nowy związek braci krwi.
<Raiser dokończysz ?>
Od Savany C.D. Blue
Dla mnie wszystko działo się za szybko. Martwiłam się o przyjaciółkę, nie wiedziałam czy moje decyzja nie będzie zła.
-Mi...- wzięłam oddech- ...nie za bardzo odpowiada. Wolałam starą Blue, ale to twój wybór.
Star stała nad nami zniecierpliwiona.
-To co?- zapytała
<Właśnie, to co Blue?>
-Mi...- wzięłam oddech- ...nie za bardzo odpowiada. Wolałam starą Blue, ale to twój wybór.
Star stała nad nami zniecierpliwiona.
-To co?- zapytała
<Właśnie, to co Blue?>
Od Savany C.D. Rose
-Oczywiście, że nie możemy!
Zrywając linkę zapytałam się jej: -Skąd znasz moje imię? -Tak usłyszałam kiedyś. Szczeniak był przerażony. -Ciii...- schyliłam się do niego -Zabierzemy go do watahy?- odwróciłam sie do Rose <Rose, co ty na to?> |
|
Od Rose
-Blue!
- zawołałam gdy razem ze Starshine zeszłyśmy z pagórka na którym się
spotkałyśmy.- Blue! Patrz kogo spotkałam! Ma na imię Starshine.
- O nowa wilczyca.Masz ładne imię. Pewnie też uciekłaś ze swojej watahy jak większość tych wilków?- wskazała łapą resztę.
-Tak -odpowiedziała Starshine.- Moi rodzice nie żyją ,a opiekunka znęca się nade mną. Szukam miejsca gdzie ktoś by mnie zaakceptował.
-To dobrze trafiłaś. Czy chciałabyś dołączyć do mojej watahy?
-Proszę zgódź się! Będziemy najwspanialszymi przyjaciółkami!
-Spokojnie Rose tę decyzje musi podjąć sama.-skarciła mnie Blue.
<Blue co dalej?>
- O nowa wilczyca.Masz ładne imię. Pewnie też uciekłaś ze swojej watahy jak większość tych wilków?- wskazała łapą resztę.
-Tak -odpowiedziała Starshine.- Moi rodzice nie żyją ,a opiekunka znęca się nade mną. Szukam miejsca gdzie ktoś by mnie zaakceptował.
-To dobrze trafiłaś. Czy chciałabyś dołączyć do mojej watahy?
-Proszę zgódź się! Będziemy najwspanialszymi przyjaciółkami!
-Spokojnie Rose tę decyzje musi podjąć sama.-skarciła mnie Blue.
<Blue co dalej?>
Uwaga!
Proszę wszystkich z watahy o wklejenie tego obrazka na wasze prezentacje na Howrse.pl!:
Bardzo dziękuję!
Lost
W najbliższym czasie zrobię też takie obrazki z każdym z wilków z osobna... Ale na razie jest tylko to. :D
Bardzo dziękuję!
Lost
W najbliższym czasie zrobię też takie obrazki z każdym z wilków z osobna... Ale na razie jest tylko to. :D
Proszę o brawa dla nowej wilczycy! Krystal!
Imię: Krystal
Wiek: 2 lata(nieśmiertelna)
Płeć:Samica
Moce:Tornado,zmienny duch,niewidzialności.
Na czym polegają moce:
Tornado:Może stworzyć tornado
Zmienny duch:Może zmienić się w co tylko chce.
niewidzialność:może stać się niewidzialna
Żywioł:Powietrze
Charakter:Miła, pomocna,obojętna,inteligentna,lojalna,stawia na swoim, nie lubi kłamców,
Stanowisko: Dowódca szpieguw
Partner:Szuka
Talizman:
środa, 26 września 2012
Od Starshine
-Ty naprawdę nic nie umiesz! -westchnęła z ubolewaniem wilczyca, moja opiekunka. Właśnie dowiedziała się o wynikach mojej nauki polowania. Nie szło mi najlepiej, ale to nie było dla mnie ważne. Od najmłodszych lat nikt się mną nie przejmował. Podczas posiłków zostawałam na końcu. Nie mogłam tak żyć. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam pewien głos. Dochodził jakby z wnętrza mojej głowy. Powiedział mi o jedzeniu innym niż mięso. Zaprowadził mnie na polanę, gdzie rosły jagody. Były bardzo smaczne. Odtąd żywiłam się tylko owocami. Rozwijałam się prawidłowo. Jednak czegoś wciąż mi brakowało…
Moja opiekunka dbała o swoją reputację, nie o mnie. Gdy umierali moi rodzice obiecała im, że się mną zaopiekuje. Ale wcale już się jej nie podobam. Często patrzę na gwiazdy i rozmawiam z duchami. To jest według niej nienormalne. Nic mnie nie łączyło z moją zastępczą rodziną. Więc gdy miałam pół roku i usłyszałam głos, który za brał mnie w podróż, nie ociągałam się i wyruszyłam od razu. Towarzyszyła mi moja przyjaciółka- wróżka o imieniu Lucy.
Wędrowałam całą jesień i zimę. A gdy nastała wiosna, a ja skończyłam pierwszy rok swojego życia dotarłam do wspaniałego miejsca. Była to krótka ścieżka , po obu stronach zarośnięta wierzbami, których gałęzie zwieszały się ku ziemi omijając jednak ścieżkę, tak jakby był tam niewidzialny tunel. Przed nim stały dwa wilki. Były duchami.
Nie znałam ich, ale w głębi duszy wiedziałam, że to moi rodzice. Tak mi wtedy powiedzieli:
- Jesteś już wystarczająco duża, żeby otrzymać swoje moce. Jesteś Wilkiem powietrza, tak jak my. Zostań łowcą. Nadajesz się do tego. Wystarczy tylko, że zajrzysz w głąb swojego serca, a znajdziesz tam odwagę i mądrość. Nie zawiedź przyjaciół, których zdobędziesz. Nie bój się.
I wtedy powiał wiatr, a oni zniknęli. Przeszłam więc po ścieżce, a mój talizman zaczął się świecić. Po drugiej stronie. Wiał lekki wiatr a w dole pagórka, na którym stałam zobaczyłam grupę wilków. Po ścieżce nie było śladu…
Wtedy ujrzałam białą wilczycę, która pojawiła się tuż koło mnie. Usiadła i spytała się czy zostaniemy przyjaciółkami. Znała moje imię! Patrzyłam na nią i nie wiedziałam co powiedzieć… Ponowiła pytanie.
-Tak… możemy zostać- uśmiechnęłam się niezręcznie.
-Wspaniale! -odkrzyknęła- W takim razie chodź, przedstawię cię reszcie! A tak w ogóle, to jestem Rose.
-Bardzo mi miło. –odpowiedziałam- Ja jestem Starshine. A to moja przyjaciółka, Lucy. –wskazałam na wróżkę.
Rose uśmiechnęła się jeszcze radośniej po czym zaprowadziła mnie do siedzących niżej wilków. Mam nadzieję, że mnie polubią…
<Ktoś dokończy?>
Moja opiekunka dbała o swoją reputację, nie o mnie. Gdy umierali moi rodzice obiecała im, że się mną zaopiekuje. Ale wcale już się jej nie podobam. Często patrzę na gwiazdy i rozmawiam z duchami. To jest według niej nienormalne. Nic mnie nie łączyło z moją zastępczą rodziną. Więc gdy miałam pół roku i usłyszałam głos, który za brał mnie w podróż, nie ociągałam się i wyruszyłam od razu. Towarzyszyła mi moja przyjaciółka- wróżka o imieniu Lucy.
Wędrowałam całą jesień i zimę. A gdy nastała wiosna, a ja skończyłam pierwszy rok swojego życia dotarłam do wspaniałego miejsca. Była to krótka ścieżka , po obu stronach zarośnięta wierzbami, których gałęzie zwieszały się ku ziemi omijając jednak ścieżkę, tak jakby był tam niewidzialny tunel. Przed nim stały dwa wilki. Były duchami.
Nie znałam ich, ale w głębi duszy wiedziałam, że to moi rodzice. Tak mi wtedy powiedzieli:
- Jesteś już wystarczająco duża, żeby otrzymać swoje moce. Jesteś Wilkiem powietrza, tak jak my. Zostań łowcą. Nadajesz się do tego. Wystarczy tylko, że zajrzysz w głąb swojego serca, a znajdziesz tam odwagę i mądrość. Nie zawiedź przyjaciół, których zdobędziesz. Nie bój się.
I wtedy powiał wiatr, a oni zniknęli. Przeszłam więc po ścieżce, a mój talizman zaczął się świecić. Po drugiej stronie. Wiał lekki wiatr a w dole pagórka, na którym stałam zobaczyłam grupę wilków. Po ścieżce nie było śladu…
Wtedy ujrzałam białą wilczycę, która pojawiła się tuż koło mnie. Usiadła i spytała się czy zostaniemy przyjaciółkami. Znała moje imię! Patrzyłam na nią i nie wiedziałam co powiedzieć… Ponowiła pytanie.
-Tak… możemy zostać- uśmiechnęłam się niezręcznie.
-Wspaniale! -odkrzyknęła- W takim razie chodź, przedstawię cię reszcie! A tak w ogóle, to jestem Rose.
-Bardzo mi miło. –odpowiedziałam- Ja jestem Starshine. A to moja przyjaciółka, Lucy. –wskazałam na wróżkę.
Rose uśmiechnęła się jeszcze radośniej po czym zaprowadziła mnie do siedzących niżej wilków. Mam nadzieję, że mnie polubią…
<Ktoś dokończy?>
Od Sayony C.D. Blue
Obudziłam się u Blue i od razu poderwałam się na łapy pytając ją:
-Czy Raiser jest cały?
-Tak ale w przeciwieństwie do ciebie on jest nieprzytomny.Powiesz co się tam stało?
-Tak powiem a więc to było tak...-Opowiedziałam Blue o tym dziwnym wodospadzie.Blue pokiwała głową a ja skorzystałam z okazji i zapytałam:
-Czy mogę pójść tam i sprawdzić co to za miejsce?-Blue na początku nie chciała mnie póścić lecz w końcu powiedziała:
-Dobrze idź ale zanim pójdziesz chciałam dać ci to:
-A po co to jest?
-To jest kamień ostrzegający kiedy zawyjesz ktoś zjawi się na pomoc.-Powiedziała wręczając mi kamień.
-Dziękuję.-Powiedziałm i poszłam.Szłam krótko wkońcu dotarłam do tego miejsca i weszłam do środka. Przede ną pojawił się taki wilk:
Jego oczy zaświeciły na czerwono i...zakochałam się!
-Cześć, jestem Sayona.
-Jake.
-Lał! Ładne imię!
-A twoje dziwne.
-Wiem..-Poszliśmy nad skarpę a on rzucił się na mnie.Na szczęście w porę to zauważyłam i poleciałam do góry i oprzytomniałam.Zawyłam i zaczęłam z nim walczyć.
-,,Mam nadzieję,że wsparcie niedługo nadejdzie"-Pomyslałam z rozpaczą.
Ktoś dokończy?
-Czy Raiser jest cały?
-Tak ale w przeciwieństwie do ciebie on jest nieprzytomny.Powiesz co się tam stało?
-Tak powiem a więc to było tak...-Opowiedziałam Blue o tym dziwnym wodospadzie.Blue pokiwała głową a ja skorzystałam z okazji i zapytałam:
-Czy mogę pójść tam i sprawdzić co to za miejsce?-Blue na początku nie chciała mnie póścić lecz w końcu powiedziała:
-Dobrze idź ale zanim pójdziesz chciałam dać ci to:
-A po co to jest?
-To jest kamień ostrzegający kiedy zawyjesz ktoś zjawi się na pomoc.-Powiedziała wręczając mi kamień.
-Dziękuję.-Powiedziałm i poszłam.Szłam krótko wkońcu dotarłam do tego miejsca i weszłam do środka. Przede ną pojawił się taki wilk:
Jego oczy zaświeciły na czerwono i...zakochałam się!
-Cześć, jestem Sayona.
-Jake.
-Lał! Ładne imię!
-A twoje dziwne.
-Wiem..-Poszliśmy nad skarpę a on rzucił się na mnie.Na szczęście w porę to zauważyłam i poleciałam do góry i oprzytomniałam.Zawyłam i zaczęłam z nim walczyć.
-,,Mam nadzieję,że wsparcie niedługo nadejdzie"-Pomyslałam z rozpaczą.
Ktoś dokończy?
Od Blue
Kiedy rano się obudziłam czułam się koszmarnie...
W głowie mi się kręciło i... W każdym razie moje
samopoczucie było beznadziejne.
Poszłam do jaskini Savany.
- Hej... Zaprowadzisz mnie do Terry?- spytałam.
- A co się stało?- wydawała się zaniepokojona.
- Słabo się czuję...
Kiwnęła głową.
- Chodź za mną- powiedziała
Ruszyła w stronę lasu, a ja poszłam za nią.
Kiedy doszłyśmy do małej, spróchniałej chatki, było jeszcze
gorzej... Myślałam, że zaraz zemdleję.
Savana zapukała do drzwi i zaraz po tym otworzyła jej Terra.
- Nowy pacjent...- zamyśliła się i patrzyła na mnie
niewidzącym wzrokiem.- Obawiam się, że nie mogę ci pomóc.- rzekła spokojnie i
już miała zamknąć drzwi, ale...
- Co?...- spytałam
Znów na mnie spojrzała.
- To.- odpowiedziała głupio.
- A kto mi pomoże?
Znów się zamyśliła i świdrowała mnie oczami.
- Idź do Star.
- Kogo?...
- Star, ona jest... z resztą... wejdź.
Cofnęła się, tak bym mogła wejść do środka.
- Jest wiele dróg którymi można się przedostać do Star,
ale... Tu jest ta najlepsza...- wskazała na... ścianę.
- Co?... Gdzie?...- spytałam
- Tu- znów wskazała na to samo miejsce.
- To... Jest... Ściana...- odrzekłam powoli.
- Pchi!- prychnęła.- To nie jest tylko, jak to ujęłaś
„ściana”... Przejdź przez nią.
- Zdrowa, do końca fizycznie nie jestem, ale psychicznie
tak... Ty sobie żartujesz?
- Nie.- odpowiedziała z całkowitym przekonaniem.
Kiwnęłam głową i podeszłam do ściany, tak, że dzieliło mnie
od niej zaledwie pół centymetra. Powoli postawiłam kolejny krok. I... Ona miała
rację... Przeszłam... Przez... Ścianę...
I nadal byłam w tym samym miejscu!
Nagle ze ściany wynurzyła się Savana.
Obie zaczęłyśmy się rozglądać.
Nagle przyszła jakaś... Dziwna wilczyca... Jej oczy
błyszczały szkarłatem, a sierść...była jakby granatowa w... Gwiazdy... Star...
Weszła do pomieszczenia nucąc, ale gdy nas zobaczyła,
pisnęła z przerażenia, ale zaraz się uspokoiła.
- Ach... Goście od Terry... Czego chcecie?- spytała głosem
pozbawionym jakichkolwiek uczuć.
Nie potrafiłam nic wykrztusić. Zaniemówiłam.
Jednak Savana mnie uratowała.
- Blue źle się czuje, a Terra powiedziała, że u ciebie
możemy szukać pomocy...
Star kiwnęła głową i wskazała na kupkę liści. Usiadłam na
niej, a ona mnie przebadała.
- Wiem w czym problem- oświadczyła
- W...W czym?- nie mogłam uwierzyć, moje samopoczucie było
tak złe, że nie wyobrażałam sobie, że może tak po prostu zniknąć!
- Więc... Ból głowy wynika z przeciążenia... Niech zgadnę,
jesteś alfą?
Kiwnęłam głową.
- Wiedziałam. Masz za dużo obowiązków... Ale, że nie możesz
nic zrobić by tego zmienić, do swojego złego, życia dodawaj kilka miłych
rzeczy... Mogą to być chociaż najmniejsze, najbardziej błahe dodatki...
Chociaż...- odwróciła się i zajrzała do starej szafy i mówiła dalej odwrócona
do nas tyłem.- Mam tu bardzo dużą rzecz...To zmieni twoje życie na zawsze...
Spojrzałam przerażona na Savane, później z powrotem na Star.
Wilczyca tym czasem już siedziała przede mną z przeźroczystą
fiolką z jakąś szafirową miksturą.
Położyła ją przede mną.
- Wyobraź sobie obraz najpiękniejszej wilczycy na świecie.-
powiedziała.
W mojej wyobraźni stanął obraz cudnej wilczycy...
Miała rudo-kremową sierść i... czerwone oczy... Mimo ich
wydawała się idealna, w takiej, to pewnie każdy samiec się zakochuje...
- To możesz być ty.- powiedziała z lekkim uśmiechem Star.
- Ja... To...- nie mogłam nic wykrztusić, jakby coś stanęło
mi w gardle... Spojrzałam na Savanę- Co o tym myślisz?- wydusiłam
Byłam przerażona, mogłam na reszcie stać się piękna... Mimo
to się wahałam, ale... Dlaczego? Powinnam przecież wrzeszczeć „Tak, tak, tak!
Hura!” jednak coś w moim umyśle wrzeszczało, wyło, że nie powinnam... Lubiłam
siebie za to jaka jestem, ale... Pokusa piękna była nie do odparcia...
Savana również zaniemówiła, wydawała się nie słyszeć mojego
pytania.
- Co myślisz, Savana?- ponowiłam pytanie
Od Rose
Trzecią
z wilczyc, Valixy, spotkałam na tej samej polanie, na której widziałam
ją po raz pierwszy. Tym razem byłam przygotowana do rozmowy. Podeszłam
do niej bliżej i spostrzegłam, że patrzy na zachód. Ja również tam
zerknęłam. Ujrzałyśmy dziwną, niebieska poświatę. Valixy odwróciła się w
moją stronę, a ja spojrzałam na nią i powiedziałam:
-Sprawdźmy to. Jej odpowiedzią było jedynie skinięcie głową. Ruszyłyśmy, wiec na zachód, a z czasem, jak zbliżałyśmy się do naszego celu, przybierał on jeden wyraźny do zobaczenia kształt. Kształt wilka. <Valixy może coś dopiszesz?> |
||
Od Rose
Fajnie.
Znam już Blue. Teraz spróbuję zaprzyjaźnić się z następną z trzech
widzianych przeze mnie wilczyc. Szukałam jednej przez dwie godziny, aż w
końcu którąś znalazłam. Miała na imię Savana. Zapytałam się jej:
-Zostaniemy przyjaciółkami?
Swoja wypowiedź ułożyłam tak na poczekaniu i powiedziałam ją bardzo cicho, wie wilczyca pewnie mnie nie usłyszała. Chciałam ponowić próbę, ale w tym momencie usłyszałyśmy w lesie skowyt jakiegoś wilka. Czym prędzej pobiegłyśmy w kierunku, z którego dochodził ten dźwięk. Gdy dotarłyśmy na miejsce znalazłyśmy zaplątanego w linkę szczeniaka. Nie sposób było określić jego kolor i płeć, ponieważ był bardzo brudny. Patrzył na nas jak na swoją rodzoną matkę. Miał duże brązowe oczy, którymi próbował nas przekonać abyśmy go ze sobą wzięły. Długo walczyłam ze sobą. Spoglądałam to na szczeniaka, to na Savanę, aż w końcu zapytałam:
- Savana co robimy? Przecież nie możemy go tak zostawić!
< Savana czekam na ciąg dalszy>
-Zostaniemy przyjaciółkami?
Swoja wypowiedź ułożyłam tak na poczekaniu i powiedziałam ją bardzo cicho, wie wilczyca pewnie mnie nie usłyszała. Chciałam ponowić próbę, ale w tym momencie usłyszałyśmy w lesie skowyt jakiegoś wilka. Czym prędzej pobiegłyśmy w kierunku, z którego dochodził ten dźwięk. Gdy dotarłyśmy na miejsce znalazłyśmy zaplątanego w linkę szczeniaka. Nie sposób było określić jego kolor i płeć, ponieważ był bardzo brudny. Patrzył na nas jak na swoją rodzoną matkę. Miał duże brązowe oczy, którymi próbował nas przekonać abyśmy go ze sobą wzięły. Długo walczyłam ze sobą. Spoglądałam to na szczeniaka, to na Savanę, aż w końcu zapytałam:
- Savana co robimy? Przecież nie możemy go tak zostawić!
< Savana czekam na ciąg dalszy>
Od Blue C.D. Rose
- Cześć.- odezwała się biała wilczyca.
- Hej... Co tu robisz?- spytałam
- Szukam domu, rodziny, swojego miejsca na świecie...
Zmierzyłam ją wzrokiem.
-Może dołączysz do mojej watahy?
Wilczyca otworzyła szerzej oczy.
- Jasne!
Pokazałam jej teren watahy i jaskinie.
Bardzo się cieszyłam, że moja wataha ciągle zdobywa nowych członków.
Od Blue
„Tolan, Raiser, Tolan, Raiser...”- rozmyślałam i wyrywałam po jednym płatku z kwiatka.
- Blue!- usłyszałam czyjś krzyk.
Schowałam kwiat za drzewem.
- Tak?
Zza drzew wyszła Valixy.
- Tu jesteś.- powiedziała- Chciałam cię o coś spytać... Czy
mogę być dowódcą wojowników?
- Yyy... Ta... Jasne.- uśmiechnęłam się krzywo.
- Dziękuję!- powiedziała i odeszła, a ja pozostałam sama ze swym
dylematem...
Od Savany
Weszłam zmęczona, a zarazem uradowana do jaskini. Chłodne popołudnie
dawało się we znaki, bo w jakini było równie zimno jak na zewnątrz.
Zauważyłam kilka nieznajomych mi wilków. Położyłam się niezręcznie obok
niebieskiej wilczycy.
-Jesteś nowa?- wypowiedziałam z trudem
-Tak, a ty?
-Jestem od samego początku.
-To długo?
-Nie za bardzo.
-Jestem Starshine, a ty?
-Savana- obróciłam się na grzbiet
-Co robisz?
-Odpoczywam, nie widać?
-Nie za bardzo- uśmiechnęła się
Moje powieki stały się ciężkie, ułożyłam się wygodnie i potem po jaskini rozlegał się mój cichy i spokojny oddech.
-Jesteś nowa?- wypowiedziałam z trudem
-Tak, a ty?
-Jestem od samego początku.
-To długo?
-Nie za bardzo.
-Jestem Starshine, a ty?
-Savana- obróciłam się na grzbiet
-Co robisz?
-Odpoczywam, nie widać?
-Nie za bardzo- uśmiechnęła się
Moje powieki stały się ciężkie, ułożyłam się wygodnie i potem po jaskini rozlegał się mój cichy i spokojny oddech.
Od Rose
Nie znałam żadnego wilka. Wszystko
było nowe. Chciałam się z kimś zaprzyjaźnić. Nie wiedziałam tylko od
czego zacząć jakie pytanie zadać, aby nikogo nie urazić. Nie chciałam by
każdy zwrócił się przeciwko mnie. Długo się zastanawiałam co zrobić.
Wreszcie postawiłam 3 niepewne kroki i się zatrzymałam. Zobaczyłam 3
rosłe wilczyce. Spacerowały po łące, a ja nie śmiałam do nich podejść.
Po prostu się bałam. Myślałam, że mnie wyśmieją. Nagle
moją uwagę przykuła biało-niebieska wilczyca. Niepewnym krokiem ruszyłam
w jej stronę. Kiedy miałam się odezwać, ona powiedziała:
<Blue dokończysz?>
<Blue dokończysz?>
Od Rose
Przechadzając
się po terenie watahy spotkałam błękitną wilczycę. Wpatrywała się w
prawie przezroczystego motylka. Gdy usłyszała, że się zbliżam, odwróciła
się w moja stronę. Usiadłam koło niej i powiedziałam:
-Witaj Starshine. Może zostaniemy przyjaciółkami?
Wilczyca najwyraźniej nie zrozumiała o co mi chodzi, bo wpatrywała się we mnie wielkimi oczami. Ponowiłam więc próbę.
-Witaj Starshine. Może mogłybyśmy zostać przyjaciółkami?
<Starshine dopiszesz coś?>
-Witaj Starshine. Może zostaniemy przyjaciółkami?
Wilczyca najwyraźniej nie zrozumiała o co mi chodzi, bo wpatrywała się we mnie wielkimi oczami. Ponowiłam więc próbę.
-Witaj Starshine. Może mogłybyśmy zostać przyjaciółkami?
<Starshine dopiszesz coś?>
Od Savany C.D. Blue
Próbowałam powstrzymać wybuch szczęścia.
-Przyjaciółkami? Oczywiście!
Blue uśmiechnęła się.
-A...
-Co do drugiego pytania- przetrwałam jej -Mogę się zgodzić.
-Łaskę jej robię?- pomyślałam
Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałam na rannego wilka. Miał na sobie ten sam typ uciążliwego opatrunku. Ciągle był nieprzytomny.
-Niedługo będzie zdrowy- wtrąciła Terra
Wstałam i bez słowa ruszyłam w stronę drzwi.
-Niech szybko wyzdrowieje- rzuciłam na pożegnanie
Blue ukłoniła się z gracją.
-To wracamy...- odezwała się Blue
-Przyjaciółkami? Oczywiście!
Blue uśmiechnęła się.
-A...
-Co do drugiego pytania- przetrwałam jej -Mogę się zgodzić.
-Łaskę jej robię?- pomyślałam
Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałam na rannego wilka. Miał na sobie ten sam typ uciążliwego opatrunku. Ciągle był nieprzytomny.
-Niedługo będzie zdrowy- wtrąciła Terra
Wstałam i bez słowa ruszyłam w stronę drzwi.
-Niech szybko wyzdrowieje- rzuciłam na pożegnanie
Blue ukłoniła się z gracją.
-To wracamy...- odezwała się Blue
wtorek, 25 września 2012
Od Blue C.D. Tolana i Sayony
Tolan jest fajny i... Nie wiem czemu, ale przy nim moje
serce szybciej biło...
Pokazałam mu teren watahy i jego jaskinię.
Później postanowiłam wykroczyć nieco za nasz teren...
Chodziłam i rozglądałam się dookoła.
Nagle doszłam do ślicznego wodospadu.
Jego piękno, aż przyciągało.
Mogłabym tak stać i patrzyć na to miejsce całymi wiekami,
gdyby nie...
Jakiś wilk unosił się na powierzchni wody... Z takiej
odległości widziałam tylko kolor jego sierści... Czarno- niebieskie futro...
Skąd ja je znam?..
Zanurzyła się w wodzie i podpłynęłam do wilka.
Dopiero teraz ujrzałam lśniące na wodzie szkarłatne plamy.
„ Sayona!”- chciałam krzyknąć.
Przyśpieszyłam i wyciągnęłam wilczycę na suchy ląd.
- Słyszysz mnie!?- wrzeszczałam.- Sayona!! Co się stało!?
Wilczyca powoli otworzyła oczy. Odetchnęłam z ulgą.
- Ra-raiser...- wymamrotała
- Co?...- odwróciłam się i zrozumiałam.
Koło wodospady leżał głaz a koło niego... Raiser... Cały we
krwi, a jakaś koszmarna i obrzydliwa wilczyca stała koło niego. Gdy zrozumiała,
że ją widzę wzbiła się w powietrze dzięki błoniastym skrzydłom.
Na sekundę zapomniałam o Sayonie i pobiegłam do Raisera.
- Raiser!- krzyknęłam.
Nie odpowiadał.
Przerzuciłam go sobie przez grzbiet. Podeszłam do Sayony i,
i ją zabrałam z powrotem na bezpieczne tereny watahy.
Od Blue C.D. Savany
Już miałam wyjść kiedy, jednak spojrzałam za siebie.
Savana siedziała koło rannego wilka, a Terra próbowała
powstrzymać krwawienie.
Podeszłam do nich.
- Savana?- zaczęłam.
Wilczyca spojrzałam na mnie.
- Mam dwa pytania... Jeden: Czy będziemy przyjaciółkami?
Uśmiechnęłam się niepewnie czekając na odpowiedź, ale Savana
najwyraźniej czekała na drugie pytanie.
- Wiesz... Tak pomyślałam... Przypomniałam sobie jak
mówiłaś, że byłaś samicą beta i... Wiesz - wilczyca
najwyraźniej mnie nie rozumiała, więc postanowiłam nie obijać w bawełnę.- Chcesz
być samicą beta w watasze?
Nowa wilczyca! Proszę o brawa dla Starshine!
Imię: Starshine
Wiek: 1 rok
Płeć: samica
Moce: Super głos, Ciche chodzenie, Lekkość,Możliwość poruszania powietrzem, Super skok, Rozmawianie z duchami
Na czym polegają moce?: super głos tak jak w filmie o "Piorunie", bezszelestne poruszanie się, możliwość chodzenia m.in. po śniegu bez zapadania się, sterowanie powietrzem, możliwość skoku na dużą odległość
Żywioł: Wilk powietrza
Charakter: Małomówna ale życzliwa, ciekawa świata, ciągle podróżuje
Stanowisko: Przywódca łowów
Partner: Na razie nie ma
Talizman: Ma go od zawsze, ale nie wie skąd się wziął.
Nowa wilczyca! Powitajmy Rose!
Imię: Rose
Wiek: 2 lata ( nieśmiertelny )
Płeć: Wadera
Moce: lata ,szybka ,włada powietrzem ,cyklon śmierci
Na czym polegają moce?:
*lata- umie latać,
*szybka-sprzyjające wiatry wspomagają prędkość,
*włada powietrzem-w przypadku zagrożenia przywołuje silny wiatr
*cyklon śmierci-dzięki swojej mocy morze stworzyć cyklon, który niszczy wszystko co na jego drodze
Żywioł: Powietrze
Charakter: Miła, odważna, ciekawa świata, radosna, potrafi oddać życie za przyjaciół, często się uśmiecha
Stanowisko: Łowca
Partner: Szuka
Talizman:Zgubiła
Od Savany C.D. Blue
-Szybko, póki jeszcze ma szansę na przeżycie!- krzyknęłam w biegu
-Daleko jeszcze?- odkrzykneła
-Nie, to już zaraz.
Naszym oczom ukazała się ta sama, zniszczona chatka. Zapukałam nerwowo do drzwi uważając, aby nie odpadły z zawiasów. Otworzyła nam Terra.
-Co tym razem?- spojrzała na mnie
Odsunęłam się i pokazałam tego tajemniczego i rannego wilka.
-Kolejny pacjent...- westchnęła
Lekko zdyszana Blue weszła do środka i położyła rannego na posłaniu.
-Wyśle do was Green'a kiedy go wylecze.- przyfrunął mały, zielony koliber
Blue spokojnie skinęła głową i wyszła.
<Blue, co dalej?>
-Daleko jeszcze?- odkrzykneła
-Nie, to już zaraz.
Naszym oczom ukazała się ta sama, zniszczona chatka. Zapukałam nerwowo do drzwi uważając, aby nie odpadły z zawiasów. Otworzyła nam Terra.
-Co tym razem?- spojrzała na mnie
Odsunęłam się i pokazałam tego tajemniczego i rannego wilka.
-Kolejny pacjent...- westchnęła
Lekko zdyszana Blue weszła do środka i położyła rannego na posłaniu.
-Wyśle do was Green'a kiedy go wylecze.- przyfrunął mały, zielony koliber
Blue spokojnie skinęła głową i wyszła.
<Blue, co dalej?>
poniedziałek, 24 września 2012
Od Tolana
Biegłem
i biegłem. Sam nie wiem ile. Zobaczyłem że moja biała sierść zaczyna
się brudzić. Nienawidziłem jej. Nie pasowała do mnie i przez to zostałem
wygnany. Czemu? Bo tak! Moja moc, magia czy jak to nazwać nie pasowała
do mojej sierści i... wszyscy byli tam ciemni, moja mama miała
czarno-brązową sierść a tata czarną jak mocno spalony węgiel. Traktowali
mnie jak odmieńca. Gdyby oni mnie nie wygnali sam pewnie opuścił bym
swój dom. Swój były dom .W kogo ja poszedłem? Zawsze zadawałem sobie to
pytanie. Biegłem nie czułem zmęczenia. Zawsze byłem odporny na zmęczenie
i głód. Była i jest to przydatna cecha jeśli nikt cię nie chce. Koniec
ogona i kreski na karku specjalnie sobie przypaliłem (by były czarne) co
wcale nie było łatwe, nie ociągnąłem zamierzonego celu ale kit z tym.
Biegłem pogrążony w ... przemyśleniach i marzeniach, gdy wpadłem na
kogoś i przeturlaliśmy się w różne strony. Otrząsnąłem się, przybrałem
pozycję bojową i zawarczałem. To była biało-niebieska wadera.
Przestraszyła się lekko, ale spróbowała uśmiechnąć się.
-Cześć jestem Blue.- powiedziała, a ja nic nie odpowiedziałem tylko śledziłem ją wzrokiem.
Przyjrzała mi się.
-Posługujesz się magią powietrza a może wod...- nie zdążyła dokończyć bo wybuchłem żywym ogniem, wtedy moje ciało przybrało kolor czerwony, uwielbiałem to może dlatego jestem trochę agresywny?
-JA NIE POSŁUGUJĘ SIĘ WODĄ!!- zawyłem nie lubiłem jak ktoś uważał że mam moc wody.
Spojrzałem się z złowrogim spojrzeniem na samice, widziałem strash w jej oczach ale wydawała się być gotowa do walki. Uspokoiłem się.
-Sorki- wybełkotałem i zgasłem.
-To moja wina. Nie powinno oceniać się wilka po sierści.
Moje kąciku ust poszły w górę ale zaraz opadły.
-Możesz albo znasz jakąś watahę w której mogę się zatrzymać ?-spytałem.
-Oczywiście w mojej.
Wytrzeszczyłem oczy.
-Jesteś żoną przywódcy?
-Nie ja jestem przywódczynią!- powiedziała trochę oskarżycielskim tonem. Byłem zdziwiony że bo poraz pierwszy widziałem samice jako przywódcę.
-Okej wybacz mi. To jak zaprowadzisz mnie na swoje terytorium?
Ruszyła i rzuciła mi przez ramię „choć”
<Może dokończysz Blue?>
-Cześć jestem Blue.- powiedziała, a ja nic nie odpowiedziałem tylko śledziłem ją wzrokiem.
Przyjrzała mi się.
-Posługujesz się magią powietrza a może wod...- nie zdążyła dokończyć bo wybuchłem żywym ogniem, wtedy moje ciało przybrało kolor czerwony, uwielbiałem to może dlatego jestem trochę agresywny?
-JA NIE POSŁUGUJĘ SIĘ WODĄ!!- zawyłem nie lubiłem jak ktoś uważał że mam moc wody.
Spojrzałem się z złowrogim spojrzeniem na samice, widziałem strash w jej oczach ale wydawała się być gotowa do walki. Uspokoiłem się.
-Sorki- wybełkotałem i zgasłem.
-To moja wina. Nie powinno oceniać się wilka po sierści.
Moje kąciku ust poszły w górę ale zaraz opadły.
-Możesz albo znasz jakąś watahę w której mogę się zatrzymać ?-spytałem.
-Oczywiście w mojej.
Wytrzeszczyłem oczy.
-Jesteś żoną przywódcy?
-Nie ja jestem przywódczynią!- powiedziała trochę oskarżycielskim tonem. Byłem zdziwiony że bo poraz pierwszy widziałem samice jako przywódcę.
-Okej wybacz mi. To jak zaprowadzisz mnie na swoje terytorium?
Ruszyła i rzuciła mi przez ramię „choć”
<Może dokończysz Blue?>
Nowy wilk! Tolan!
Imię: Tolan (dla znajomych Lion)
Wiek: 3,5
Płeć:samiec
Moce: włada ogniem. zatrute kłu,pochłania go ogień, kula ognia, wytrzymuje miesiące bez jedzenia i picia, Lot ogona, teleportacja, przemieszcza się dzięki cieniom, czasem jest medium i wiele innych.
Na czym polegają moce?: Włada ogniem, wstrzyka śmiertelny jad, wzrastają jego moce i robi się zobójczy, rzuca uformowaną kulą ognia, wytrzymuję bez jedzenia, jego ogon ma samo zapłon i zaczyna się obracać co wygląda jak by miał 10 ogonów, teleportacja, przemieszcza się, rozmawia z duchami.
Żywioł: ogień
Charakter: wydaję się niemiły i tajemniczy ale naprawdę jest spokojny i trochę miły. Bysty i uważny
Stanowisko:
Partner: Czy ktoś go zechce?
Talizman: Znalazł pod czas polowania. Kieł?
Od Sayony C.D. Raisera
Przechadzałam się po terenie watahy kiedy dotarłam nad wodospad.W wodzie
pływał przedziwny cień, Nie pewnia weszłam za wodospad i tam zobaczyłam
przerażający widok:Raiser leżał na skałach cały we krwi.Niewiele myśląc
wziełam go na plecy i weszłam do wody. To był mój największy błąd. Cień
podpłyną do mnie i zaczeła się walka na śmierć i życie. Ostatkiem sił
mocą powietrza położyłam Raisera na brzegu, Walczyłam tak długo kiedy
ktoś zawołał:
-Trzymaj się Sayona idę do ciebie!-Nie widziałam kto to,bo oberwałam w głowę i straciłam przytomność...
<Ktoś dokończy?>
-Trzymaj się Sayona idę do ciebie!-Nie widziałam kto to,bo oberwałam w głowę i straciłam przytomność...
<Ktoś dokończy?>
Od Raisera
Przechadzałem się po watasze. W końcu wyszedłem poza nasze tereny. Wędrowałem po lesie. Znalazłam piękne miejsce :
Postanowiłam wejść do wody. Nagle przed oczyma wyskoczyła mi Blue
- O! Raiser! Cześć!
- Cześć Blue!
Porozmawialiśmy jeszcze trochę. Potem Blue poszła do nory. Ja postanowiłem sobie jeszcze pochodzić. Zobaczyłem kolejne piękne miejsce :
- Ciekawe co to za dziura?
Powiedziałem sam do siebie. Wszedłem do niej. Zobaczyłem wilczycę. Tak wyglądała :
Jej oczy zaświeciły na czerwono i... zakochałem się w niej!
- Cześć! Jestem Raiser!
- Ja mam na imię Damona
- Łał ładne imię!
- A twoje dziwne
- Wiem...
Zaprowadził mnie nad wodospad. Tam podleciała do góry i zrzuciła na mnie głaz... Straciłem przytomność... Czułem że żyję... Strasznie cierpiałem.. Mam nadzieję że ktoś mnie uratuje....
< Ktoś dokończy? >
Postanowiłam wejść do wody. Nagle przed oczyma wyskoczyła mi Blue
- O! Raiser! Cześć!
- Cześć Blue!
Porozmawialiśmy jeszcze trochę. Potem Blue poszła do nory. Ja postanowiłem sobie jeszcze pochodzić. Zobaczyłem kolejne piękne miejsce :
- Ciekawe co to za dziura?
Powiedziałem sam do siebie. Wszedłem do niej. Zobaczyłem wilczycę. Tak wyglądała :
Jej oczy zaświeciły na czerwono i... zakochałem się w niej!
- Cześć! Jestem Raiser!
- Ja mam na imię Damona
- Łał ładne imię!
- A twoje dziwne
- Wiem...
Zaprowadził mnie nad wodospad. Tam podleciała do góry i zrzuciła na mnie głaz... Straciłem przytomność... Czułem że żyję... Strasznie cierpiałem.. Mam nadzieję że ktoś mnie uratuje....
< Ktoś dokończy? >
Od Blue C.D. Jacoba
Spacerowałam sobie po lesie kiedy potknęłam się o coś...
Nie o coś! O kogoś!
Spojrzałam w dół, przed moimi łapami leżał czarno-szary
wilk, którego ciała otulała jasno-niebieska poświata. Był nieprzytomny, a z
rany na jego brzuchu sączyła się krem.
W panice przerzuciłam go sobie przez grzbiet i pobiegłam do
Savany.
- Savana!- krzyknęłam.
Nagle zza drzew wyszła jasno ruda wilczyca.
- Słyszałam o... ranie.- zaczęłam.- Jest dobrze?
- Tak, już czuję się lepiej...- zdawała się nie zauważać
czarnego wilka.
Położyłam go przed nią. Savana zrobiła wielkie oczy.
- Czy możesz zabrać go do szamanki, która Cię wyleczyła?...-
spytałam.
Kiwnęła głową i pobiegła do lasu.
Przerzuciłam sobie nieprzytomnego wilka przez grzbiet i
pobiegłam za nią.
Od Savany- Tajemnicza rana cz.2
-Czy mogę już zdjąć ten opatrunek?- zapytałam zniecierpliwiona
-Muszę zatrzymać krwawienie, w tej chwili na pewno nie.- uspokoiła mnie
Rozległo się pukanie do drzwi.
-Schowaj się!- powiedziała i wskazała szafę
Nie rozumiałam sytuacji. Całość wydawała mi się nadzwyczajnie dziwna.
-Otwórz!- usłyszałam znajomy głos
-Nic nie mów- domknęła skrzypiącą szafę
-Już, już- otworzyła drzwi
-Witaj Terra!- powiedziała znajoma mi wilczyca
-Mama...?- szepnęłam
Spojrzałam przez szparę w spróchniałych i przesiąkniętych wilgocią drewnianych drzwiach szafy. Tak, to ona!
-Rozgość się Lithia.- przysłuchałam się rozmowie
-Dziękuję.- odpowiedziała uśmiechnięta
-Ciągle o niej myślisz?
Twarz mojej matki wyraźnie posmutniała.
-Tak, widzisz... nie jest łatwo zapomnieć- pociągnęła nosem
Porozmawiały jeszcze chwile lecz tej części rozmowy już nie słuchałam. Zastanawiałam się nad sensem słów wypowiedzianych przez moją matkę. Wyszła.
-Wyskakuj!- powiedziała Terra
Kopnęłam drzwi szafy.
-Dlaczego mnie ukryłaś przed matką?- krzyknęłam oburzona
-Przeżyła by szok! Według nich nie żyjesz! Musisz sama tam pójść i wszystko wytłumaczyć!- odwrzasnęła
Położyłam się naburmuszona na posłaniu.
-Nie jestem taka głupia...- powiedziałam do siebie
-Wszystko słyszę!
-A rana? Dlaczego mam taką ranę?
-Twoja matka odwiedzała mnie po tym jak zostałam wygnana.- spojrzała na mnie- Czyli jakieś 20 lat.
Zaniemówiłam. Coś może być aż tak stare?
-Odkryli nasze spotkania i rzucili na nią klątwe. Na szczęście nie działa zbyt często.
Wilczyca wróciła do swoich zajęc, a ja dalej rozmyślałam.
Moje szczęście nie zawiodło. Po kilku dniach wróciłam zdrowa do watahy.
-Muszę zatrzymać krwawienie, w tej chwili na pewno nie.- uspokoiła mnie
Rozległo się pukanie do drzwi.
-Schowaj się!- powiedziała i wskazała szafę
Nie rozumiałam sytuacji. Całość wydawała mi się nadzwyczajnie dziwna.
-Otwórz!- usłyszałam znajomy głos
-Nic nie mów- domknęła skrzypiącą szafę
-Już, już- otworzyła drzwi
-Witaj Terra!- powiedziała znajoma mi wilczyca
-Mama...?- szepnęłam
Spojrzałam przez szparę w spróchniałych i przesiąkniętych wilgocią drewnianych drzwiach szafy. Tak, to ona!
-Rozgość się Lithia.- przysłuchałam się rozmowie
-Dziękuję.- odpowiedziała uśmiechnięta
-Ciągle o niej myślisz?
Twarz mojej matki wyraźnie posmutniała.
-Tak, widzisz... nie jest łatwo zapomnieć- pociągnęła nosem
Porozmawiały jeszcze chwile lecz tej części rozmowy już nie słuchałam. Zastanawiałam się nad sensem słów wypowiedzianych przez moją matkę. Wyszła.
-Wyskakuj!- powiedziała Terra
Kopnęłam drzwi szafy.
-Dlaczego mnie ukryłaś przed matką?- krzyknęłam oburzona
-Przeżyła by szok! Według nich nie żyjesz! Musisz sama tam pójść i wszystko wytłumaczyć!- odwrzasnęła
Położyłam się naburmuszona na posłaniu.
-Nie jestem taka głupia...- powiedziałam do siebie
-Wszystko słyszę!
-A rana? Dlaczego mam taką ranę?
-Twoja matka odwiedzała mnie po tym jak zostałam wygnana.- spojrzała na mnie- Czyli jakieś 20 lat.
Zaniemówiłam. Coś może być aż tak stare?
-Odkryli nasze spotkania i rzucili na nią klątwe. Na szczęście nie działa zbyt często.
Wilczyca wróciła do swoich zajęc, a ja dalej rozmyślałam.
Moje szczęście nie zawiodło. Po kilku dniach wróciłam zdrowa do watahy.
Od Sayony
Dziś
dołączyłam do nowej watahay po rocznej tułaczce po lesie jestem
szczęśliwa ale mimo to boje się czy mnie zaakceptują...Dopiero poznałam
samicę alfa która okazałasie bardz miłą wilczycę trochę przypominała mi
moją zagubioną siostrę.Mam nadzieję,że nie będę musiała znowu błąkać się
po lesie...Ale narazie wszystko układa się dobrze.
|
|
Nowa wilczyca! Sayona!
Imię: Sayona
Wiek: 2 lata (nieśmiertelna)
Płeć: wadera
Moce: Powietrza,umie latać,niewidzialność
Na czym polegają moce?: Włada powietrzem umie latać potrafi być niewidzialna
Żywioł: Powietrze
Charakter:miła,wierna,zabawna,uczciwa,umie postawić na swoim
Stanowisko: Szpieg
Partner: Szuka
Od Jacoba
Pewnego dnia wszedłem na czyjś teren.
Postanowiłem się rozejrzeć.
Nagle zobaczyłem małą sarenkę i postanowiłem na nią zapolować.
Drogę zaszedł mi dziwny stworek, który mnie zaatakował.
Walczyłem bardzo długo aż w końcu zadał mi cios w brzuch.
Leżałem na polanie czekając na śmierć.
Nie mogłem liczyć na Apollo.
Nie liczyłem też, że ktoś z tych terenów mi pomoże.
<Blue plis dokończ>
Nagle zobaczyłem małą sarenkę i postanowiłem na nią zapolować.
Drogę zaszedł mi dziwny stworek, który mnie zaatakował.
Walczyłem bardzo długo aż w końcu zadał mi cios w brzuch.
Leżałem na polanie czekając na śmierć.
Nie mogłem liczyć na Apollo.
Nie liczyłem też, że ktoś z tych terenów mi pomoże.
<Blue plis dokończ>
niedziela, 23 września 2012
Od Savany- Tajemnicza rana cz.1
Wstałam
o świcie. Z trudem wyszłam z jaskini. Otworzyłam oczy, jasne światło
dawało się we znaki. Chłodny wiatr i morze rudych liści nie utrudniały
mi wędrówki w stronę wielkiego drzewa. Tam, obok tysiąca kolorowych
kwiatów była drobna polana, ale nie na nią przyszłam. Wspięłam się na
drzewo. Położyłam się na jednej z gałęzi i zachwycając się widokiem
pogrążyłam w marzeniach.
-Ciekawe co by było gdyby nic się nie stało?- pomyślałam Potrząsnęłam głową próbują oczyścić się z tych myśli. -Nie ma starej Savany!- wmawiałam sobie z zamkniętymi oczami Prowadząc ze sobą walkę nawet nie zauważyłam kiedy pod drzewem pojawił się nieznajomy wilk. -Co tam robisz?- krzyknął Otworzyłam oczy. Zapomniałam o tym, że od ziemi dzieli mnie kilka metrów. Próba zejścia skończyła się gwałtownym upadkiem. Przez chwilę przytłoczył mnie ból i zapomniałam o wszystkim. Niestety tylko przez chwilę. -Coś ci jest?- zapytał nieznajomy -Tak... Nie...- odpowiedziałam wstając z trudem -Więc tak czy nie?- dopytywał się Spojrzałam na niego. Jego czerwono-czarna sierść sterczała lekko do góry, a piorunujący wzrok sprawiał wrażenie złego, mściwego i żądnego krwi. Odsunęłam się znacznie - jak zawsze w takich chwilach. -Słyszysz mnie?- zrobił pytającą minę -Tak- powiedziałam niepewnie i z lękiem w głosie -Jak masz na imię? -Savana, a ty?- obolały grzbiet wprost pulsował -Rex- spojrzał na mnie- Na pewno nic ci nie jest? -Nie, zupełnie nic- próbowałam go przekonać -Nie wygląda to tak dobrze jak mówisz- wskazał na grzbiet Spojrzałam do tyłu. Nie krwawiłam zbyt znacząco. Spojrzałam w górę. Gałąź na której leżałam nie była położona na tyle wysoko, abym coś sobie zrobiła. Przyczyna musiała być inna. -Będziesz tak tu stać i krwawić czy mam sprowadzić pomoc?- powiedział Rex z zażenowaniem -Sama wrócę do watahy- spojrzałam mu w oczy i stanowczo ruszyłam do przodu Kiedy wkroczyłam dumnie na plac przed jaskinią od razu usłyszałam głos: -Co ci jest?- stanęła przede mną zdenerwowana wilczyca Ponownie spojrzałam do tyłu. Rana lekko się powiększyła co można było poznać po strużkach krwi ściekających mi po sierści. -Chodź za mną!- pobiegła w stronę lasu -Jestem Savana, a ty?- krzyknęłam próbując ją dogonić -Valixy- odpowiedziała po czym przyśpieszyła -Gdzie biegniemy? -Do szamanki. Na miejscu zastałyśmy rozpadającą się, drewnianą chatkę. -To tu- powiedziała Valixy Weszłam do środka pozostawiając za sobą ścieżkę z krwi. W chatce było duszno. Zapachy oparów i mikstur roznosiły się po jedynym pomieszczeniu. Na drewnianych półkach stały tajemnicze fiolki. Posłanie z liści wydawało się na mnie czekać. -Witajcie!- powitała nas dość stara wilczyca Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. -Co ci się stało dziecko?- wskazała posłanie -Sama nie wiem- położyłam się niepewnie -Za kilka dni będzie zdrowa jak ryba- zwróciła się do Valixy Ta bez słowa lecz z uśmiechem wyszła. CDN |
|
Powitajmy Jacoba!
Imię: Jacob
Wiek: 2 lata (nieśmiertelny)
Płeć: Samiec
Moce: Podnosi wodę, oddycha pod nią, umie przywołać smoka wody
Żywioł: Woda
Charakter: Drażliwy
Stanowisko: Łowca
Partner: Brak
Od Savany C.D. Blue
Zamilkłam na chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią.
-Za dużego doświadczenia nie mam- zaczęłam niepewnie- Zawsze ja ubiegałam się o samca, nigdy nikt o mnie.
Blue wydawała się dobrą słuchaczką, miałam wrażenie, że mogę jej powiedzieć wszystko.
-Pamiętaj, żeby nie wiązać się z którymś kiedy masz najdrobniejsze wątpliwości co do niego. Najczęściej durne prezenciki i słodkie słówka to tylko przykrywka.- powiedziałam oburzona -Najważniejsze jest to co mówi ci serce- uśmiechnęłam się
<Wygląda to jak koniec rozmowy, ale możesz coś dopisać Blue>
-Za dużego doświadczenia nie mam- zaczęłam niepewnie- Zawsze ja ubiegałam się o samca, nigdy nikt o mnie.
Blue wydawała się dobrą słuchaczką, miałam wrażenie, że mogę jej powiedzieć wszystko.
-Pamiętaj, żeby nie wiązać się z którymś kiedy masz najdrobniejsze wątpliwości co do niego. Najczęściej durne prezenciki i słodkie słówka to tylko przykrywka.- powiedziałam oburzona -Najważniejsze jest to co mówi ci serce- uśmiechnęłam się
<Wygląda to jak koniec rozmowy, ale możesz coś dopisać Blue>
sobota, 22 września 2012
Od Blue C.D. Savany
Pokiwałam głową.
-Ale... Czemu w ogóle ich zostawiłaś?...- zmarszczyłam brwi.
Czułam, że to co powiedziała to nie do końca prawda... Nie
umiem tego wyjaśnić... Po prostu, to takie przeczucie...
Wilczyca znów spuściła głowę, a ja zrozumiałam, że stąpam po
cienkim lodzie.
-Nie musisz odpowiadać.- uspokoiłam ją.
Savanie wyraźnie ulżyło. Jednak ja chyba już zawsze będę się
zastanawiać, dlaczego porzuciła idealne życie, by zacząć od nowa, nie mając
gwarancji co z tego wyniknie...
- Dzięki za radę- rzuciłam.
Wilczyca spojrzała na mnie krzywo.
- Radę?
- No... Dzięki za radę co do chłopaków.
- Nie ma za co.
Wbiłam wzrok w ziemię.
- Wiesz?...- zaczęłam.- Czasami naprawdę boję się jak to
będzie... Że wybiorę niewłaściwego... Że wybiorę samca któremu zależy na
pozycji, nie na mnie...
W moim oku zakręciła się łza.
Byłam przerażona... Bałam się, że wszyscy będą we mnie
widzieć żądną krwi i władzy alfę...
Nie chciałabym być kimś takim. Chciałabym być przyjaciółką i
wsparciem dla wilków z mojej watahy.
-Po czym będę mogła poznać, że chłopak mnie naprawdę lubi, a
nie...- pociągnęłam nosem.- A nie chce zdobyć lepszej pozycji?...- spytałam.-
Ty chyba masz już doświadczenie w tych sprawach...
Od Savany
-My się nie znamy- zagadałam niebieską wilczyce
-Możliwe- spojrzała na mnie- Jestem Blue
-Savana- uśmiechnęłam się
-Skąd jesteś?
-Z... właściwie wolę nie wspominać- spuściłam głowę
-Jak chcesz.
-Lepiej im nie ufaj- podniosłam głowę
-Komu?- odpowiedziała wilczyca z wyraźnym zdziwieniem
-Tym którzy będą się ubiegać o miejsce w twoim sercu. W większości chcą po prostu zdobyć pozycję.
-Domyśliłam się. Skąd ci przyszedł do głowy ten temat?- odpowiedziała ze śmiechem
-Masz przed sobą córkę pary beta- powiedziałam dumnie
-Nie szkoda ci było pozycji?
-Trochę szkoda- powiedziałam niewzruszona- Choć najbardziej szkoda mi rodziców i... całej watahy.
-Coś im się stało?
-Nie... po prostu zostawiłam ich w nieświadomości.
<Blue, dokończysz?>
-Możliwe- spojrzała na mnie- Jestem Blue
-Savana- uśmiechnęłam się
-Skąd jesteś?
-Z... właściwie wolę nie wspominać- spuściłam głowę
-Jak chcesz.
-Lepiej im nie ufaj- podniosłam głowę
-Komu?- odpowiedziała wilczyca z wyraźnym zdziwieniem
-Tym którzy będą się ubiegać o miejsce w twoim sercu. W większości chcą po prostu zdobyć pozycję.
-Domyśliłam się. Skąd ci przyszedł do głowy ten temat?- odpowiedziała ze śmiechem
-Masz przed sobą córkę pary beta- powiedziałam dumnie
-Nie szkoda ci było pozycji?
-Trochę szkoda- powiedziałam niewzruszona- Choć najbardziej szkoda mi rodziców i... całej watahy.
-Coś im się stało?
-Nie... po prostu zostawiłam ich w nieświadomości.
<Blue, dokończysz?>
Od Raisera
Błąkałem się po lesie. Moi rodzice? Okropni! Porzucili mnie gdy miałem 1
tydzień! Byłem dla nich kulą u nogi.. Gdy się urodziłem ...Od razu mnie
nie chcieli! Jak już mówiłem błąkałem się bez celu. Zobaczyłem piękną
niebieską wilczycę
- Kim jesteś?
Zapytała
- Mam na imię Raiser
- A więc Raiser, należysz do jakiejś watahy?
- Nie..
- A chcesz być w mojej?
- Tak!
Okazało się że wilczyca jest miła i że ma na imię Blue. Blue pokazała mi moją norę i od razu do niej wszedłem i zasnąłem.
- Kim jesteś?
Zapytała
- Mam na imię Raiser
- A więc Raiser, należysz do jakiejś watahy?
- Nie..
- A chcesz być w mojej?
- Tak!
Okazało się że wilczyca jest miła i że ma na imię Blue. Blue pokazała mi moją norę i od razu do niej wszedłem i zasnąłem.
Oto nowy wilk!: Raiser!
Imię: Raiser
Wiek: 2,5
Płeć: Samiec
Moce: Wody, oddychanie pod nią, chodzenie po niej, niewidzialność, moce wojownicze
Żywioł: Woda
Charakter: Miły, dobry, pomocny, silny
Stanowisko: Wojownik
Partner: Chyba czuje coś do Blue...
Talizman: Nie odkryto
Od Blue C.D. Valixy
Nie mogłam
uwierzyć... Przez całe życie byłam odrzucona, niechciana... A teraz ktoś chce
się ze mną przyjaźnić?...
Ale, przecież moje
życie zaczęło się od nowa.
Uśmiechnęłam się
krzywo i powiedziałam:
- Jasne.
- Jasne.
Wilczyca
rozpromieniła się.
Pokazałam jej
teren watahy. Wodopoje, łąki, lasy i jej jaskinię.
Kiedy Valixy
zapoznała się z terenem, wróciłam do mojego jeziora. Zanurkowałam.
Mimo, że
wiedziałam, że umiem oddychać pod wodą, wzięcie oddechu nadal było trudne.
Kiedy jednak się
odważyłam, poczułam się jak w Elizjum.
Zrobiłam kilka
salt i zaśmiałam się.
Chyba po raz
pierwszy od kiedy ujrzałam kryształy na dnie jeziora, byłam szczęśliwa.
Naprawdę szczęśliwa.
Uśmiechnęłam się
sama do siebie.
„Życzenie...
Pomyśl...”
Usłyszałam ten sam
dziki szept... Powtarzał to samo, w kółko... Coraz szybciej i ciszej...
Zamknęłam oczy
przygotowana na zawirowanie świata.
„O
nie...-pomyślałam- Chcę byś zniknął.”
Nagle szept ucichł
całkowicie, ale ja nadal nie otwierałam oczu.
- Naprawdę Rouzie? Naprawdę?...- to był ten sam głos... ten który szeptał... ale teraz, był... żywy... A na jego dźwięk moje serce zabiło mocniej.
- Naprawdę Rouzie? Naprawdę?...- to był ten sam głos... ten który szeptał... ale teraz, był... żywy... A na jego dźwięk moje serce zabiło mocniej.
Otworzyłam oczy i
pisnęłam z przerażenia.
Przede mną stał
nieziemski wilk.
Jego sierść była
rudo-czarna, a jego zielone oczy płonęły smutkiem i żalem.
Spojrzałam na
niego gotowa do ucieczki.
- Nie pamiętasz mnie, Rouzie?...- zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie, nie jak pytanie.
- Rouzie?...- wydusiłam w końcu.- Ja... Jestem Blue...
- Nie pamiętasz mnie, Rouzie?...- zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie, nie jak pytanie.
- Rouzie?...- wydusiłam w końcu.- Ja... Jestem Blue...
Wilk uśmiechnął
się krzywo, a w jego oczach zalśniły łzy.
- Ty naprawdę nic nie pamiętasz...-westchnął.
- Co, „nie pamiętam”? Co takiego zapomniałam? Skoro to było ważne, powinnam pamiętać...
- Było najważniejsze...- mruknął.
- Ty naprawdę nic nie pamiętasz...-westchnął.
- Co, „nie pamiętam”? Co takiego zapomniałam? Skoro to było ważne, powinnam pamiętać...
- Było najważniejsze...- mruknął.
Podszedł troszkę
bliżej i odgarnął moje błękitne włosy z
czoła.
- Jesteś taka piękna...-szepnął.
- Jesteś taka piękna...-szepnął.
Byłam
zdezorientowana... Przecież nawet go nie znałam...
- Dziękuję...- wydusiłam
- Dziękuję...- wydusiłam
Wilk zbliżył się
jeszcze trochę i... pocałował mnie.
Chciałam go
uderzyć z pięści w pysk, ale nagle wszystko zrozumiałam...
Przez te kilka
sekund ujrzałam prawdę...
Jakby urywki scen
z mojego prawdziwego życia.
Ujrzałam nas,
śmiejących się, patrzących sobie w oczy...
A potem...
Ujrzałam strach i smutek w jego oczach kiedy...
Kiedy spadał...
Jego uśmiech i smutne oczy kiedy mówił...
„Bądź z nim
szczęśliwa...”
Zaniemówiłam.
Wilk zmów się
uśmiechnął.
- Ty... Ja...
- Pamiętasz...- westchnął.
- Ty... Ja...
- Pamiętasz...- westchnął.
Pokiwałam głową.
- Twoja przeszłość skrywa wiele tajemnic... Tylko tyle mogłem ci powiedzieć...
- Twoja przeszłość skrywa wiele tajemnic... Tylko tyle mogłem ci powiedzieć...
Spojrzałam mu w
oczy.
- Teraz mogę odejść bez obaw...- rzekł i zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć zmienił się w złoty pył, który porwał prąd wody...
- Teraz mogę odejść bez obaw...- rzekł i zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć zmienił się w złoty pył, który porwał prąd wody...
Patrzyłam
niewidzącym wzrokiem w miejsce gdzie przed chwilą stał.
Wypłynęłam na
powierzchnie.
Powitajmy nowego wilka! Rex'a!
Imię: Rex
Wiek: 2 lata
Płeć: Basior
Moce:Włada ogniem morze chodzić po ogniu i on mu nic nie zrobi
Żywioł: Ogień
Charakter: Zadziorny,nie uległy,zaskakujący,agresywny
Stanowisko: Łowca
Partner: Czeka na tą jedyną
Talizman: Ten co ma na szyi
czwartek, 20 września 2012
Od Savany
Byłam
wycieńczona. Mogłam zostać i im pomóc, ale... ja nie umiem! Nie mogłam patrzeć
jak cierpią, ale ich cierpień skrócić też nie potrafiłam. Dwa młode szczeniaki,
bawiłam się z nimi. W pewniej chwili ziemia się obsunęła. Spadły! Spadły oba w
dół wodospadu! Widziałam jak lecą, krzyczą, płaczą, jak cierpią... Nie byłam na
tyle odważna żeby zjawić się w watasze i wszystko wyjaśnić. Uciekłam jak
tchórz. Biegłam przed siebie. Już po chwili zdenerwowana i wycieńczona
zwolniłam.
-Kim jesteś?- zapytała stanowczo wilczycza której wcześniej nie zauważyłam
Odskoczyłam jak oparzona.
-Kim jesteś?- zapytała ponownie po czym zrobiła krok w moją stronę
-Jestem Savana z...-zacięłam się myśląc nad odpowiedzią- Nie należę do żadnej watahy- spojrzałam na nią
Przyjrzała mi się, a ja wciąż niepewnie i powoli robiłam kroki w tył.
-Nie bój się- uśmiechnęła się przyjaźnie
-Dlaczego jeszcze tu jesteś?
-Bo chcę cię przyjąć do mojej watahy.
Mnie chce ktoś przyjąć do watahy?! Dopiero co uciekłam od katastrofy, a już zaczynam żyć od początku.
-Chodź za mną- ruszyła w nieznaną mu stronę
Poszłam za nią. Jedyne co mnie teraz martwi to wilki z poprzedniej watahy.
-Kim jesteś?- zapytała stanowczo wilczycza której wcześniej nie zauważyłam
Odskoczyłam jak oparzona.
-Kim jesteś?- zapytała ponownie po czym zrobiła krok w moją stronę
-Jestem Savana z...-zacięłam się myśląc nad odpowiedzią- Nie należę do żadnej watahy- spojrzałam na nią
Przyjrzała mi się, a ja wciąż niepewnie i powoli robiłam kroki w tył.
-Nie bój się- uśmiechnęła się przyjaźnie
-Dlaczego jeszcze tu jesteś?
-Bo chcę cię przyjąć do mojej watahy.
Mnie chce ktoś przyjąć do watahy?! Dopiero co uciekłam od katastrofy, a już zaczynam żyć od początku.
-Chodź za mną- ruszyła w nieznaną mu stronę
Poszłam za nią. Jedyne co mnie teraz martwi to wilki z poprzedniej watahy.
Od Valixy- Spotkanie
Szłam sobie po lesie w poszukiwaniu mojego przeznaczenia, miejsca na świecie, domu… Odkąd moją rodzinę i całą watahę zabili kłusownicy błąkałam się po ziemi, byłam taka mała… Miałam tylko 1 tydzień kiedy musiałam uciec, bo w przeciwnym wypadku mnie też by zamordowano. Nawet nie pamiętam moich rodziców. Wielka łza spłynęła mi po policzku, nagle zaczął zbierać się wiatr z deszczem. -No nie znowu to samo. Warknęłam i otarłam łzę.
Lepiej całkowicie o tym nie myśleć… Wlokłam się powoli naprzód z opuszczoną głową, kiedy nagle ni z tąd ni z owąd coś we mnie walnęło, tak, że aż upadłam na ziemię. Podniosłam się i zobaczyłam, że to ,,coś” co na mnie spadło, to tak naprawdę wilczyca. Przyjrzałam się jej wyglądała na jakieś 2 lata, miała puszystą sierść w kolorze:
-białym
-czarnym
-jasno niebieskim
-ciemno niebieskim
Na szyi wisiał naszyjnik z przekrzywionym kłem i posiadała duży puszysty ogon . Powoli podnosiła powieki, ukazują piękne brązowo- niebieskie oczy. Wilczyca podniosła się i spojrzała na mnie.
-Eeee… Jestem Valixy. Powiedziałam nieśmiało.
-Ja jestem Blue. Odpowiedziała. –Skąd jesteś?
-Nie wiem, wiem tylko, że to bardzo daleko z tąd…
-Aaaa… Jesteś tu sama czy z kimś? Zapytała.
-Jestem sama, moją rodzinę i watahę zabili kłusownicy, a ja chodzę bez celu po świecie.
-Czy w takim razie chciałabyś dołączyć do mojej watahy którą właśnie założyłam?
Bardzo się uradowałam, ponieważ nikt jeszcze mi tego nie zaproponował.
-Z chęcią. Powiedziałam radośnie.
Wilczyca uśmiechnęła się i powiedziała:
-W takim razie chodź oprowadzę cię po naszych terenach.
Ja także się do niej uśmiechnęłam.
-Idź za mną.
-A eeee… Blue?
-Słucham?
-Czyyyy… Mogłybyśmy zostać przyjaciółkami? Wypaliłam szybko.
Blue odwróciła się do mnie i odpowiedziała:
<Blue dokończysz?>
Lepiej całkowicie o tym nie myśleć… Wlokłam się powoli naprzód z opuszczoną głową, kiedy nagle ni z tąd ni z owąd coś we mnie walnęło, tak, że aż upadłam na ziemię. Podniosłam się i zobaczyłam, że to ,,coś” co na mnie spadło, to tak naprawdę wilczyca. Przyjrzałam się jej wyglądała na jakieś 2 lata, miała puszystą sierść w kolorze:
-białym
-czarnym
-jasno niebieskim
-ciemno niebieskim
Na szyi wisiał naszyjnik z przekrzywionym kłem i posiadała duży puszysty ogon . Powoli podnosiła powieki, ukazują piękne brązowo- niebieskie oczy. Wilczyca podniosła się i spojrzała na mnie.
-Eeee… Jestem Valixy. Powiedziałam nieśmiało.
-Ja jestem Blue. Odpowiedziała. –Skąd jesteś?
-Nie wiem, wiem tylko, że to bardzo daleko z tąd…
-Aaaa… Jesteś tu sama czy z kimś? Zapytała.
-Jestem sama, moją rodzinę i watahę zabili kłusownicy, a ja chodzę bez celu po świecie.
-Czy w takim razie chciałabyś dołączyć do mojej watahy którą właśnie założyłam?
Bardzo się uradowałam, ponieważ nikt jeszcze mi tego nie zaproponował.
-Z chęcią. Powiedziałam radośnie.
Wilczyca uśmiechnęła się i powiedziała:
-W takim razie chodź oprowadzę cię po naszych terenach.
Ja także się do niej uśmiechnęłam.
-Idź za mną.
-A eeee… Blue?
-Słucham?
-Czyyyy… Mogłybyśmy zostać przyjaciółkami? Wypaliłam szybko.
Blue odwróciła się do mnie i odpowiedziała:
<Blue dokończysz?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)