Światło... Ciepło słońca... Ale mieszające się z zimowym jeszcze podmuchem wiatru. Wszystko wokół było rozmazane.
Jęknąłem cicho, otwierając oczy. Wstałem od razu. Powinienem iść dalej, jeśli to nie moje miejsce... Co z tego, że wszystko było rozmazane? Zawsze można iść dalej.
- Ej, gdzie się wybierasz? - usłyszałem niedaleko siebie wymowny ton głosu...
- ...T...Terra? - od razu coś mi się rozjaśniło, podskoczyłem w miejscu.
Rozejrzałem się wokół, byłem nieco rozbity. Obok mnie siedział jeszcze jeden wilk. Spoglądał na mnie pytającym wzrokiem.
- Nightrun?- spytałem przechylając głowę.
Spojrzałem jeszcze raz na Terrę, która dosłownie przewiercała mnie na wylot wzrokiem.
- Kim ty jesteś? - spytała jeżąc sierść.
Terra... Zawsze wygadana i pewna siebie... Czasem opryskliwa. Nie poznali mnie... I trochę zbaranieli gdy okazało się, że znam ich imiona.
Zaśmiałem się cicho i otrzepałem moją szkarłatną sierść.
- Sam zadaję sobie to pytanie... - odparłem zuchwale.
Wadera przewróciła oczami.
- Jak nie powiesz to, wyciągniesz z tego konsekwencje...
Spowodowało to jeszcze większy rechot z mojej strony. Może przez czas mojej nieobecności flirtowała z Williamem i się od niego zaraziła tą paplaniną?
Po chwili jednak się ogarnąłem. Oczy błysnęły mi głęboką zielenią.
- Grell - przechyliłem głowę na bok - ...Powróciłem z Wymiaru Zmarłych...
<Rose, Nightrun? Ktokolwiek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz