- To będzie chyba najspokojniejsza czynność, jaką możemy teraz zrobić. - Dodałam. - Ale powinnyśmy bacznie mu się przyglądać. Ma czasem dość.. dziwne zachowania. - Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Wyszłyśmy z jaskini czekając na Veles'a. Samiec wolno wstał, lekko się chwiejąc i przyczłapał do nas.
- No to w drogę! - Powiedziała Terra kierując się w stronę Polany Tysiąca Westchnień. Opowiadała przy tym historie dotyczące dziejów Watahy. Po chwili odpłynęłam. Rozglądałam się z uwagą oglądając zawiązki liści tworzące się na cienkich gałązkach. Gdzieś tam docierały do mnie słowa Terry i potakiwania Veles'a.
Zapatrzyłam się na dwa ptaki wirujące w powietrzu. Odruchowo machnęłam skrzydłami, chciałabym do nich dołączyć (co tam, że pewnie by się spłoszyły...).
- Angel? - Usłyszałam. Zignorowałam pytanie idąc z uśmiechem dalej.
- Angeeel! - Krzyknęła Terra, a Veles trącił mnie w łapę.
- Yyy tak? - Spytałam rozkojarzona.
- Może teraz trochę ty opowiesz? - Spytała.
- Nie. - Uśmiechnęłam się. - Dobrze ci idzie. - Puściłam jej oczko wyprzedzając.
- No tak, cała Angel.. - Usłyszałam z tyłu mruknięcie Terry.
<Veles, Terra? Sorki za zwłokę >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz