Wylądowałam tuż przed nieruchomym ciałem samca. Szybko rozejrzałam się, aby ocenić sytuację.
- Nie innego wyjścia... - Mruknęłam podnosząc basiora z ziemi. Nie miałam zbyt wiele czasu. Wilki zbliżały się ewidentnie bez przyjaznych zamiarów. Wzbiłam się w powietrze podnosząc tumany pyłu i drobne kamyki. To ogłuszyło przeciwników, ale niestety nie na długo. Wzniosłam się na odpowiednią wysokość spoglądając w dół... w samą porę. Ognista kula ogromnych rozmiarów leciała w naszym kierunku. Niezgrabnie ją ominęłam wysilając się, aby nie upuścić nieprzytomnego wilka spoczywającego na moich plecach. Utrudniało mi to latanie, ale nie chciałam ryzykować życiem przybysza, zamykając go w kuli stworzonej z powietrza. Ostatnio coś nie tak dzieje się z moimi mocami...
Odpuściłam sobie przyglądanie się następnym kulom i poleciałam z stronę jaskini Terry - naszej szamanki.
Po dotarciu na miejsce delikatnie opuściłam wilka na ziemię. Zawołałam Terrę.
- Mamy rannego. Stracił przytomność, goniły go wilki. Jestem pewna, że nie były stąd. Proszę, zajmij się nim. Powiem Rose o tym co zaszło, a potem tutaj wrócę, dobrze? - Uśmiechnęłam się lekko.
<Terra? Veles? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz