czwartek, 21 listopada 2013

Od Nightruna

O świcie obudził mnie śpiew ptaków - ostatnich, które jeszcze nie odleciały. Otworzenie oczu wymagało ode mnie dużego wysiłku. Bądź co bądź to była pierwsza noc od dawna, kiedy to mogłem się względnie wyspać, a właściwie to spać w ogóle przez dłużej niż około 4 godziny. Nic tylko zabawa, zwiedzanie, imprezy i jeszcze więcej zabawy.
Ciężkie jest życie wilka.
Ściślej rzecz biorąc nawet nim nie jestem, a moi magiczni znajomi zmienili się po kolei z czworonogów na tylko dwu-, ja natomiast nadal tkwię w czarnym futrze. Nie żebym narzekał, bo dobrze mi z tym, choć właściwie myślę, że lepiej bym się czuł będąc chociażby na tym samym poziomie oczu co inni.
Dochodzące do mnie dźwięki, narastające z każdą chwilą dały mi do zrozumienia, że pozostali też się budzą.
-Ała, moja głowa -jęknęła Rose krzywiąc się nieco.
Nasza chatka była mała, i odwieczną zagadką pozostanie jakim cudem wszyscy się tam pomieściliśmy. Cóż, ja chyba ucierpiałem najmniej. Zmieściłem się w górne szufladzie komody, uniknąłem więc ukłuć obcasami, łokciami i budzenia się z czyjąś stopą na twarzy. Czym chyba nie mogli pochwalić się pozostali.
-Słuchajcie! -powiedziała Rose jak tylko udało jej się wstać- Wiem, że dobrze się tu bawimy, ale pora już wracać do domu. -na twarzach ludzi pojawił się smutek- Ogłaszam, że dzisiaj jest ostatni dzień, który spędzimy w świecie ludzi. Jutro rano spotykamy się tutaj punktualnie o 9:00, a Grell przeniesie nas z powrotem na tereny watahy. Nie spóźnijcie się, proszę...
Wszyscy po kolei z westchnieniami kiwali głowami.
Sam byłem zaskoczony. Sądziłem, że zostaniemy tutaj aż do chwili, kiedy narobimy sobie za dużo kłopotów. Tymczasem to ma być ostatni dzień w mieście.
Nie myślałem nigdy, że się na to zdobędę, ale chęć skorzystania z tych godzin jak najlepiej zwyciężyła.
Podszedłem do Grella.
-Słuchaj... Zajmujesz się jeszcze tym zmienianie w ludzi? -wydusiłem z siebie.

< Grell?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz