Szliśmy powoli drogą, aż w końcu naszym oczom ukazały się wielkie
drzewa. Z głębi dżungli nieznajome dzikie zwierzęta wydawały mrożące
krew w żyłach dźwięki.
-Dobra, możemy już wracać. -mruknąłem.
-No co ty! Nieźle się zapowiada! Chodźmy! -Istiss popchnęła mnie do
przodu. Niechętnie i powoli wszedłem do lasu. Wilczyca biegła przodem i
zatrzymując się co chwila oglądała każdy dziwny i nienaturalny element
lasu.
-Już wystarczy? -spytałem bez emocji. Istiss spojrzała na mnie z wyrzutem.
-Mnie się pytasz? To dla ciebie tu jesteśmy. Masz się nie przejmować niczym, zrozumiano? -wysłała mi porozumiewawcze spojrzenie.
-Łatwo powiedzieć... -mruknąłem. Nadal nie docierała do mnie rzeczywistość. Ta świadomość, że jestem zupełnie sam.
<Istiss?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz