- Jasne!- krzyknęłam i odbiegłam.
Odwróciłam się kiedy zrozumiałam, że ona za mną nie biegnie...
- Calthaniel!- powiedziałam a on zaczął biec.- Nie złapiesz mnie!
Wybuchnęłam śmiechem, co negatywnie wpłynęło na moje tępo i zwolniłam, a Calthaniel powoli wysunął się na prowadzenie. Szybko się uspokoiłam i znów go wyprzedziłam, a on rozpędził się jeszcze bardziej i... wpadł na mnie. Przewróciliśmy się, a ja znów się zaśmiałam.
- Przepraszam.- powiedział cicho.
- Ale za co?- kolejny wybuch śmiechu.
Mój rechot był chyba zaraźliwy, bo Calthaniel też zaczął chichotać.
< Calthaniel, jesteś cały?XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz