wtorek, 22 kwietnia 2014

Alice CD Grell

Ze snu wyrwało mnie nagle szturchnięcie. Zerwałam się na cztery łapy i odskoczyłam zaniepokojona do tyłu. Przed sobą ujrzałam istotę z jaką jeszcze nigdy nie miałam do czynienia. Domyśliłam się, że jest to jeden z tych... ludzi. Alfa wspomniała, że mogę się niekiedy na nich natknąć i jest to na porządku dziennym od kiedy pojawił się tu jakiś czas temu szalony gość, który potrafił zmieniać wilki w inną postać. Mówiła, że jesteśmy poniekąd do siebie podobni. Nie miałam pojęcia, co to miało oznaczać, niebezpiecznie jednak zbudziło moją ciekawość. Niewielki sukces jej opanowania zrujnowała jednak obecna sytuacja. Wygląd osoby, która stała przede mną zgadzała się z opisem podanym przez alfę.
Zganiłam się w środku za nieuwagę. Nie powinnam dopuścić do takiej sytuacji, by ktokolwiek znalazł się tak blisko mnie. Za blisko. W każdej chwili mogę stracić kontrolę nad sobą i zaatakować. A tak bardzo nie chcę nikomu robić krzywdy!
Nieznajomy przywitał się i, o dziwo, pamiętał moje imię.
-Zgadza się, mam na imię Alice. -odpowiedziałam starając się zachować spokój. W zaledwie kilkanaście sekund zdążyłam wiele razy przemyśleć możliwość ucieczki. Wątpliwości co do tego, jak mam się zachowywać, które męczyły mnie przez tak długi czas musiałam przezwyciężyć właśnie teraz. Wybierałam pomiędzy chęcią zaprzyjaźnienia się, co mogło się skończyć kolejną tragedią a ucieczką do samotności, co uchroniłoby jego lecz raniłoby mnie.
W ten sposób pulsujący ból głowy narastał z każdą chwilą zastanowienia i powoli po moim ciele zaczęło rozchodzić się nieprzyjemne ciepło. Nie mogłam już tego powstrzymać. Zaraz... zaraz pewnie go zaatakuję, pewnie będzie się bronił... Może skutecznie, kto wie? Z ludźmi nie miałam do czynienia. Nie znam ich możliwości. Może mają więcej siły niż wszystkie wilki, które zostały przeze mnie zagryzione i tym razem to ja polegnę?. Tak pewnie byłoby lepiej.
A jeśli nie? W każdym razie nie mam ochoty żyć dalej z kolejną osobą na liście. Więc jeśli z tej sytuacji pełnej niewiadomych miałyby wyjść żywo obydwie strony, najlepiej, żeby... Żeby po prostu do niczego nie doszło.
.Przy resztce świadomości zdążyłam jeszcze krzyknąć "Uciekaj!" i spojrzeć w jego stronę. Miałam nadzieję, że uda mu się zniknąć, a mi... go nie zabić... Szkoda by było, gdyby to spotkanie skończyło się inaczej. Szkoda by było...
Wsłuchana w swoje myśli, które zwykle w takich chwilach zostają wyłączone obudziłam się z transu. Nic się nie zmieniło. Staliśmy dokładnie w tych samych miejscach.
-Dlaczego? -spytał.
-Dlaczego, co? -zdziwiłam się.
-Dlaczego miałbym uciekać?
Więc rzeczywiście do niczego nie doszło. Pierwszy raz udało mi się wyrwać z tego dziwnego stanu. Tylko... jak? Wzięłam głęboki oddech pełen chłodnego powietrza.
-Właśnie przed chwilą mogłam cię zabić. -oświadczyłam niepewnym głosem. Taką informacją raczej nie jedna się przyjaciół, lecz nie mogłam nic poradzić, że była to prawda. Zastanawiałam się jak na to zareaguje. Pierwszy raz mam do czynienia z żywą osobą dłużej niż kilka sekund.

<Grell? Miło mi poznać! I przepraszam, że tak długo to trwało... Tak na prawdę nie chcę Cię zabić, wiesz? XD Przyjmuję pomoc!>

2 komentarze:

  1. Zastanawiam się, czy nie dołączyć...
    Czy któryś z członków watahy napisałby mi, czy warto?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mogłabym ci napisać, ale mógłyś/mogłabyś potraktować to jako reklamę... :)

    OdpowiedzUsuń