Walczyłam,
ale nie potrwało to długo. Po chwili przewróciłam się na ziemię i
poczułam jak krew spływa mi po boku... Przymknęłam oczy. Otaczała mnie
ciemność. "Zawiodłam cię Rose. Przepraszam. I przepraszam całą Watahę
Żywiołów..."pomyślałam i... Pojawiło się światło, które zbliżało się do
mnie. To były wilki... Śnieżnobiałe wilki... Szeptały swoimi pięknymi
głosami: "Starshine,jesteśmy tutaj! To my, wilki z Kryształowej Watahy!
Wstań teraz i dokończ walczyć!" Otworzyłam oczy i poczułam przyjemne
ciepło... Duchy Kryształów wnikały we mnie i poczułam siłę, którą mi
darowali. Księżyc na mojej tylnej łapie i talizman zaczęły się mocno
świecić, a na mojej głowie pojawił się srebrny diadem z błękitnym
kryształem pośrodku. Stojąc pewnie na łapach spojrzałam na Eden. Miała
szeroko otwarte oczy ze zdziwienia.
-To niemożliwe... Niemożliwe...-szeptała. Skoczyłam w jej stronę i zaczęłyśmy ponownie walczyć. Wokół nas ścierało się światło z mrokiem... Wiatr wiał mocno, moja sierść stawała się coraz bielsza... Czułam moc, która krążyła wokół mnie i która... Pozwoliła mi pokonać Eden. Ona padła na ziemię, cień wkoło rozpłyną się, jedynie przeraźliwe krzyki Czarnych Wilków utrzymywały się jeszcze w powietrzu. Duchy Kryształów opuściły moje ciało, diadem zniknął a talizman i księżycowy znak zmatowiały. Wataha staneła jeszcze przedemną zanim rozpłynęła się w powietrzu. "Dziękujemy, Starshine, nasza córko i księżniczko. Wojna wreszcie skończona!". Po tych słowach zniknęli, a swiat znowu stał się normalny. Powiał wiatr i uleczył moje rany. Spojrzałam na Rose i Sayonę. Z nimi też było wszystko w porządku.
-Dziękuję ...- szepnęłam i spojrzałam na niebo po którym leciały łabędzie. Doszedł mnie ich śpiew i... Wołania naszej Watahy. Obróciłam się i zobaczyłam jak Carlito i reszta szczeniaków biegną na przodzie...
<Carlito, napiszesz to jak ja pobiegłam ratować Rose a ty po pomoc?>
-To niemożliwe... Niemożliwe...-szeptała. Skoczyłam w jej stronę i zaczęłyśmy ponownie walczyć. Wokół nas ścierało się światło z mrokiem... Wiatr wiał mocno, moja sierść stawała się coraz bielsza... Czułam moc, która krążyła wokół mnie i która... Pozwoliła mi pokonać Eden. Ona padła na ziemię, cień wkoło rozpłyną się, jedynie przeraźliwe krzyki Czarnych Wilków utrzymywały się jeszcze w powietrzu. Duchy Kryształów opuściły moje ciało, diadem zniknął a talizman i księżycowy znak zmatowiały. Wataha staneła jeszcze przedemną zanim rozpłynęła się w powietrzu. "Dziękujemy, Starshine, nasza córko i księżniczko. Wojna wreszcie skończona!". Po tych słowach zniknęli, a swiat znowu stał się normalny. Powiał wiatr i uleczył moje rany. Spojrzałam na Rose i Sayonę. Z nimi też było wszystko w porządku.
-Dziękuję ...- szepnęłam i spojrzałam na niebo po którym leciały łabędzie. Doszedł mnie ich śpiew i... Wołania naszej Watahy. Obróciłam się i zobaczyłam jak Carlito i reszta szczeniaków biegną na przodzie...
<Carlito, napiszesz to jak ja pobiegłam ratować Rose a ty po pomoc?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz