- Więc... Ja to widzę tak: najpierw się cię jakoś sensownie uczesze, potem ja i... ktoś, na pewno ktoś się znajdzie... Pójdziemy do Rose i upewnimy się czy jest w dobrym nastroju, czy jest w norze.- czasami można mieć wrażenie, że jak zacznę mówić, to już nie skończę...- Potem ten "ktoś" wyjdzie, da ci znak, a ty wchodzisz, ja wychodzę i mówisz coś w stylu: "Kocham cię, najbardziej na świecie, chcę poświęcić ci każdą sekundę i uczynić cię szczęśliwą"...- z każdym słowem wpatrywałam się coraz bardziej rozmarzonym wzrokiem w ziemię i mówiłam coraz wolniej...
Tak na prawdę mówiłam, to co chciałabym kiedyś usłyszeć od ukochanego...
< Narcyz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz